Wstęp Zawsze myślałem, że znam samego siebie. Byłem pewien, że jestem na tyle silny, że nikt

sobota, 20 kwietnia 2024

Recenzja produktów marki MARION

 


Jakiś czas temu miałam przyjemność przetestować produkty od firmy MARION, tak więc dzisiaj przychodzę do Was z moją opinią na ich temat. 

W zestawie znajdowały się:

1. Odżywka dwufazowa (dedykowana dla włosów farbowanych)

2. Hydrożelowe płatki pod oczy

3.Upiększająco-ujędrniający krem do twarzy Golden Glow

 

Jeżeli chodzi o odżywkę, to powiem Wam, że moje włosy farbowane nie są, jednak to w zupełności nie przeszkodziło w tym, aby to właśnie ten produkt stał się moim najbardziej ulubionym. Patrząc zarówno na skład, działanie jak i użycie w praktyce jak dla mnie nie ma w zupełności znaczenia jakie włosy macie. Odżywka posiada w składzie jedwab i prowitaminę B5, ekstrakt z hibiskusa oraz ze słonecznika. To właśnie te pierwsze składniki mają za zadanie chronić kolor przed działaniem czynników zewnętrznych dlatego też pewnie stąd może się ten produkt okazać szczególnie wartościowy dla włosów farbowanych.  Przechodząc już do mojej opinii - tu są same pozytywy! Po pierwsze do stosowania zachęcał mnie fakt, że odżywka stosowana jest bez spłukiwania, co oznacza, że macie znacznie więcej możliwości użycia jej (ona jest w formie takiej mgiełki). Ja nakładałam ją po myciu, a nawet kilka razy zdarzyło się na włosy suche. I drugim plusikiem jest dla mnie zapach!! Jak dla mnie powinny istnieć perfumy o dokładnie takim zapachu!!! Jest cudowny, lekko kwiatowy, delikatny. Szczerze powiedziawszy głównie stosowałam ją dla tego zapachu, choć muszę przyznać, że włosy po niej wydają się jakby miększe i bardziej świeże. Ale nawet jak by nie działała, to i tak kupuje mnie swoim zapachem i już teraz wiem, że to jeden z nielicznych stosowanych przeze mnie produktów, który zostanie ze mną na dłużej.


Hydrożelowe płatki pod oczy - tu wam się przyznam, że dopiero od niedawna zaczęłam swoją przygodę z tego typu produktami, to znaczy wcześniej nie stosowałam takich płatków. Te były moimi trzecimi w życiu i póki co chyba najlepszymi. Skóra pod powiekami wyglądała na bardziej wypoczętą (muszę zatem koniecznie dorwać tych płatków więcej). Ponadto samo opakowanie, ich wygląd sprawia, że idealnie nadają się na prezent. 


Krem do twarzy - tutaj nie zauważyłam jakiś spektakularnych efektów, ale mam wrażenie, że żaden krem takich nie daje xd jak jakiś daje to dajcie znać. Skóra po jego stosowaniu stała się przyjemna w dotyku, ale nie dostrzegłam, aby jakoś specjalnie zredukowały się zmarszczki. Trzeba natomiast przyznać, że konsystencja kremu jest idealna. Miewałam już różne i często albo jakiś był dla mnie za gęsty, za tłusty lub zbyt delikatny, wodnisty nie wiem czy wiecie co mam na myśli... tutaj po prostu konsystencja to mój numer jeden. Ponadto znowu zapach... pachnie luksusowo, jakkolwiek to brzmi tak właśnie bym to określiła. 


Podsumowując powyższe produkty - nasuwa mi się jedna myśl... że poza tym, że pięknie pachną to są idealne na prezent.. poważnie dając komuś któryś z tych kosmetyków czujecie wewnętrzny spokój i przekonanie, że TO WYGLĄDA i się sprawdzi. 

 

 Testowane produkty znajdziecie na stronie:

 https://marionkosmetyki.pl/


Moja ocena: 10/10 

 

Współpraca reklamowa z
MARION KOSMETYKI

 oraz 

Ambasadorka Kosmetyczna

 

wtorek, 16 kwietnia 2024

Alicja Elżbieta Halatówna "Odnowiona miłość" - recenzja patronacka

 


Julka wydaje się być spełnioną kobietą. Ma odchowane dzieci, psiego przyjaciela u swego boku, pracę i cudownych przyjaciół. 


Jest jednak coś, a może raczej ktoś, kogo zawsze brakowało jej do tego spełnienia. Romek - mężczyzna, z którym kiedyś była, lecz ich drogi się rozeszły. Choć nie widzieli się bardzo długo to jednak niektórych osób, wydarzeń się nie zapomina. Tak jak pewnych słów, dotyku i uczucia, które towarzyszyło szybko pijącemu sercu… sercu, które niegdyś kochało, które zostało zdradzone i w którym pomimo wszystko tli się jakaś nadzieja.


Gdy Romek ponownie pojawia się w życiu Julki, jej życie wywraca się do góry nogami. Kobieta mogła by ponownie dać szansę temu mężczyźnie, jednak jest mały problem - on ma żonę… 


Czy Romek rozwiedzie się ze swoją żoną, aby wieść życie u boku dawnej miłości?

Jak wiele emocji będzie kosztował Julię powrót Romka?

Czy zaufa mu ponownie? A co jeżeli zostanie zraniona? 

Jaką decyzję podejmie kobieta w kwestii uczuć i całego swojego życia? 


Niemalże przez całą powieść zastanawiałam się, czy aby na pewno warto jest dać drugiej osobie kolejną szansę? I po przeczytaniu całości uważam, że tak… ale drugą, a nie trzecią, czwartą i dziesiątą. Czytając widzimy typowy schemat działania faceta, który zdradza i sam do końca nie wie czego chce. Obiecuje po stokroć, że rozstanie się z żoną, a tymczasem nie jest w porządku ani wobec niej, ani  względem kochanki. 


Główna bohaterka również rozdarta jest pomiędzy tym czego oczekiwała by od mężczyzny, a tym co od niego dostaje. Przez to może się wydawać, że sama nie do końca wie czego chce. 


To bardzo wartościowa książka pokazująca, że miłość może przydarzyć się w każdym wieku. Bo miłość nie patrzy na wiek. Autorka uświadamia nam jak łatwo czasami jest nam komuś zaufać i jak bardzo można się na kimś przejechać. Książka napisana jest prostym, ale i pięknym językiem. Jeżeli natomiast szukacie dreszczyku emocji, gwałtownych zwrotów akcji itp to tutaj tego nie znajdziecie. Muszę przyznać szczerze, że mi trochę tego brakowało i takie historie nie do końca trafiają w mój gust, jednak uważam, że warto po tą książkę sięgnąć :). 


Moja ocena: 8/10


Współpraca reklamowa z 

Wydawnictwo AlterNatywne

piątek, 12 kwietnia 2024

Małgorzata Kurek "To miał być tylko sen" - recenzja patronacka

 


Co może się wydarzyć, gdy jawa zacznie mieszać się ze snem?


Muszę przyznać, że Ernestyna to jedna z ciekawszych postaci literackich, jakie w ostatnim czasie dane było mi spotkać. Jest bardzo oryginalna, wręcz niepowtarzalna. Pochodzi z dobrego domu, ale gdzieś ma zasady w nim panujące. Wie jak powinna się zachowywać, lecz i tak ma swój własny sposób bycia. Nie obchodzi ją to co myślą o niej inni i nie dba o maniery, co z pewnością martwi jej rodziców…


Jednak to wcale nie jest jedyny i najgorszy problem, który jej dotyczy.


Dziewczyna lunatykuje, a pomocy szuka w przeróżnych eliksirach zakupionych na targu rozmaitości w Alei Cienia. Mają jej pomóc na sen, ale czy przypadkiem nie pogorszą one jedynie sprawy?


Kwestia jej lunatykowania staje się coraz bardziej poważna, a ona coraz bardziej nie potrafi sobie z tym poradzić. Podczas jednego ze snów dopuszcza się zbrodni.. 


Rodzice chcąc jej pomóc wysyłają ją do szpitala psychiatrycznego. Ale czy to na pewno dobry pomysł? Bo co jeśli to właśnie tam rozegra się dla dziewczyny prawdziwy koszmar? 


Czy uda się jej pomóc?

Jakie konsekwencje ją czekają?

Co wydarzy się w szpitalu? 


Książka zaczyna się niewinnie, nawet mogę powiedzieć, że pierwsze strony niezbyt mnie zainteresowały. Później jednak robi się ciekawie. Jest niepokojąco, mrocznie no i ten dreszczyk emocji, który lubię. Końcówka natomiast wprawiła mnie w osłupienie i myślę, że i was zaskoczy. Chociaż może “zaskoczy” to nieodpowiednie słowo…. Końcówka po prostu jest wstrząsająca i przyprawia o ciarki, że takie coś w ogóle mogło mieć miejsce. 


Autorka wykreowała bardzo ciekawą postać. Pokazała relacje w rodzinie, chęć niezależności a także ogrom bólu jaki można doświadczyć szukając pomocy w niewłaściwym miejscu, u niewłaściwej osoby. Pokazała jak młoda dziewczyna za sprawą doświadczeń wychodzi ze swojej młodzieńczej niewinności, stając się zupełnie inną już osobą.


Trochę trudno jest mi ocenić tą powieść bo z jednej strony nie do końca był to mój klimat, z drugiej była ona wartościową moim zdaniem pozycją. Było zarówno nieciekawie jak i ciekawie, ale końcowy element zaskoczenia, choć bolesny okazał się strzałem w dziesiątkę, bo przecież tego czytelnik oczekuje… 


Moja ocena: 7/10 


Współpraca reklamowa z

Wydawnictwo AlterNatywne

oraz Małgorzata Kurek

wtorek, 9 kwietnia 2024

Aleksandra Palasek "Związani bólem" - recenzja

 


Na okładce książki widnieje napis „Historia łącząca miliony Polaków” i to jest prawda, ale ja napisała bym jeszcze tak: Historia ŁAMIĄCA SERCA CZYTELNIKÓW.

Istnieją książki, które się przeczyta i o nich zapomina…

Istnieją też takie, których fabuła zostaje we wspomnieniach na jakiś czas…

I są też takie jak ta… o których nigdy nie zapomnisz.

Joanna jest córką alkoholiczki, która niszczyła jej życie za dziecka i niszczy je teraz w dorosłości. Dziewczyna choć ma ogromny żal do matki, to jednak nie potrafi się od niej odciąć. Gdy dostaje telefon o jej pobycie w szpitalu od razu wszystko rzuca i wraca zza granicy, gdzie od jakiegoś czasu pracowała. Udając się na miejsce wie, że spodziewać może się wszystkiego. Stan matki daje wiele do życzenia, a mieszkanie woła o pomstę. Jednak dziewczyna doprowadza je do stanu używalności i odwiedza matkę w szpitalu, choć kosztuje ją to wiele nerwów i wstydu. To właśnie tam poznaje Wojtka, który obdarza ją ogromem serdeczności i zrozumienia, choć na początku Joanna nie opowiada mu o tej wstydliwej części jej życia. Pomiędzy nimi nawiązuje się relacja wyjątkowa. Ja jednak od samego początku czułam, że ten facet coś ukrywa i tak jak podejrzewałam – coś niesamowicie bolesnego. Bohaterka próbuje „naprawić” matkę, która po raz kolejny obiecuje, że podejmie terapię. W międzyczasie użera się z jej szemranym towarzystwem, które jedynie patrzy, aby jej matkę wykorzystać jako kompana do picia, najlepiej takiego co stawia alkohol i udostępnia do picia chatę. Jedyną odskocznią od tego wszystkiego są spotkania z Wojtkiem, który z każdą chwilą staje się jej coraz bliższy. Dzięki niemu czuje, że żyje… że jest normalną dziewczyną. Jest z nim szczęśliwa, a to sprawia, że zaczyna się otwierać i rozumieć, że jest warta więcej i może więcej, niż by się jej mogło wydawać.

Czy Joannie uda się poukładać swoje życie na nowo?

Czy matka faktycznie odbije się od dna? Jak wiele razy zawiedzie jeszcze córkę?

Jak zareaguje Wojtek dowiadując się o prawdziwym życiu Joanny?

Jaki sekret on sam ukrywa? I jak bardzo roztrzaska on serce dziewczyny na miliony drobnych kawałków?

Kiedyś czytałam pewną książkę i była to jedyna książka, której recenzję napisałam, ale nie byłam w stanie jej ocenić. Podobnie czuję i teraz. No bo jak wystawić taką ocenę… to jedna z historii, które nie powinny jej zupełnie podlegać…

Oceniać przedstawiony w niej problem? Oceniać umiejętności autora… ? Trudno jest myśleć o ocenie liczbowej, gdy macie do czynienia z czymś tak wartościowym. Zwłaszcza, gdy na końcu czytacie słowa od samej autorki. Jeżeli czytając książkę nie uroniliście łzy, zapewniam Was, że docierając do samego końca wam się to przydarzy.

Ta historia pokazuje, jak bardzo wpływają na nas doświadczenia z dzieciństwa i jak ważnym problemem jest sytuacja, gdy rodzic sięga po alkohol i zaniedbuje dziecko. Pokazuje też, że jeżeli zmagasz się z podobnym problemem to nie jesteś sam(a). I że zawsze można odmienić swój los, bo to my jesteśmy autorami własnego życia. Pokazuje też, że nie bez znaczenia są osoby, które spotykamy. Jedne relacje uczą nas ostrożności, czasami nienawiści… inne z kolei dają nam siłę do walki z samym sobą. I tak chyba właśnie było z Wojtkiem – był symbolem nadziei i zmiany… pojawił się w jednym z najcięższych momentów życia Joasi i pragnął pomóc jej je zmienić. Zmienić myślenie o samej sobie i o tym czego doświadczyła. Sprawił, że postanowiła zawalczyć o siebie. Końcówka jednakże sprawiła mi ogromny ból. Autorka robi tu też coś istotnego…. Pokazuje kilka zakończeń tej historii… które z nich będzie tym prawdziwym i ostatecznym? Poprzez to pokazuje, że życie potoczyć się może na różne sposoby… od nas samych zależy, który scenariusz zrealizujemy.

Jeżeli chodzi o książkę jako o książkę to mi brakowało trochę jednak tych zwrotów akcji, bardziej zawrotnej fabuły, czy gorących scen bohaterów – co bardzo w powieściach uwielbiam. Tu jednak chodziło o coś zupełnie innego, więc nie bardzo można nazwać tego minusem. Jako historia i jej sens, zamiar autorki to publikacja genialna.

Moja ocena: 9/10

 

Współpraca reklamowa z:

Wydawnictwem WasPos

oraz

Aleksandra Palasek