Wstęp Zawsze myślałem, że znam samego siebie. Byłem pewien, że jestem na tyle silny, że nikt

środa, 28 lutego 2024

Iladian żel do higieny intymnej - recenzja

 


Pozwólcie moi drodzy, że zacznę z “grubej rury”, ale … jak tam wasze strefy intymne? Pamiętacie o nich? Dbacie o nie? Dopieszczacie? (To nie to o czym myślicie:p) 


Ostatnio miałam przyjemność przetestować Iladian żel do higieny intymnej. Taki produkt każda z nas powinna mieć na swojej półce, a z tego konkretnego jestem bardzo zadowolona. 


Jego zapach nie jest intensywny, a wręcz przeciwnie - jest delikatny i naprawdę bardzo przyjemny. Dobrze się rozprowadza, a w tubce jest go dosyć sporo, więc wydajności z całą pewnością nie można mu odmówić. Szkoda tylko, że nie ma pompki, bo według mnie stosowanie byłoby wówczas wygodniejsze, jednak nie jest to też jakiś wielki problem. Sprawdzałam w czeluściach internetu cenę i ta również jest korzystna. 


Produkt fajnie koi wszelkie podrażnienia i tu ogromny ukłon w jego stronę za to. Na moim przykładzie mogę wam powiedzieć, że naprawdę dobrze odgrywa swoją rolę i wielka szkoda, że nie trafiłam na taki produkt dużo wcześniej. Plusem jest też fakt, że kosmetyk jest antyalergiczny, a ponad 92 % składników jest pochodzenia naturalnego. Szkoda, że nie wszystkie, ale cóż takie czasy, więc dobre i to xd. 


Jak można wyczytać z opisu na odwrocie produktu - został on wzbogacony o prebiotyk, stymulujący korzystną mikroflorę skóry oraz o kwas mlekowy, który utrzymuje właściwe pH. 


Zarówno w teorii jak i w praktyce wypada on bardzo pozytywnie dla naszych stref intymnych xD. 


Moja ocena: 10/10 

 

Współpraca reklamowa z

GlowConnect 

poniedziałek, 26 lutego 2024

Acti vita-miner - recenzja

 


Jak wiecie od jakiegoś czasu w moich mediach pojawiają się recenzję przeróżnych produktów. I chociaż w 99 % przypadków jestem z nich zadowolona i świetnie mi się sprawdzają, to jednak nieczęsto bywa tak, że sama później decyduję się na kontynuację tej znajomości”, gdy produkt się skończy. Po prostu są inne, kolejne i to na nich się później skupiam. Jednak istnieją pewne wyjątki. Jednym z nich jest produkt, o którym dzisiaj chciałabym napisać Wam więcej. On z pewnością zostanie ze mną na dłużej, o ile nie na stałe!


Acti vita-miner to zestaw minerałów i witamin, które za zadanie mają wspierać zdrowie i odporność.


Produkt, który miałam okazję stosować jest wydajny. Zawiera bowiem 60 tabletek, a biorąc pod uwagę dzienna dawkę, wystarcza go na 2 miesiące. 


Kolejnym plusem jest cena, która według mnie jest bardzo korzystna.


Największą zaletą jest jednak skład. Acti vita-miner zawiera wszystkie najważniejsze składniki, niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Patrząc na skład mamy pewność, że produkt ten pozytywnie przyczyni się do poprawy funkcjonowania naszego układu odpornościowego. Są tu m.in witaminy z grupy B, wit. C, E, kwas foliowy, żelazo, cynk, jod i parę innych dobrych składników. 


Dla mnie osobiście genialny jest też rozmiar tabletek. Są okrągłe i małe!!!! Dzięki temu nie ma najmniejszego problemu z ich połknięciem. Jeżeli macie zawsze z tym taki kłopot jak ja to tutaj na pewno ten rozmiar docenicie.


Szkoda jedynie, że nie ma w składzie magnezu, dla mnie jest on bardzo ważny. Tutaj go zabrakło, ale być może taki był zamysł, być może z jakiegoś powodu go tutaj nie ma…. 


Na koniec pamiętajcie, że taki produkt nie zaspokoi w pełni zapotrzebowania organizmu, ale dzięki dobremu składowi może stanowić świetne uzupełnienie diety w zawarte w nim witaminy i minerały. 


Moja ocena: 9/10

 

Współpraca reklamowa z:

GlowConnect

piątek, 23 lutego 2024

Adam Magdoń "RzeczpostApokaliptyczna Polska. Rabacja" - recenzja

 


Dokąd zmierza ludzkość?

Takie właśnie pytanie nasuwa się po przeczytaniu książki „RzeczpostApokaliptyczna Polska. Rabacja”.

Książka ta skupia się na tajemniczej serii mordów dokonywanych na najbardziej bogatych i wpływowych Polakach.

Sprawca jest okrutny, a jeszcze bardziej pochrzanione jest to, że wcale się nie ukrywa, a wręcz przeciwnie – emituje relacje ze swoich przerażających czynów, pokazując tym samym organom ścigania, że nie są w stanie nic zrobić.

Pojawia się wiele pytań…

Kim jest sprawca, nazywający siebie Jakubem Szelą?

Dlaczego to robi?

Działa sam, czy jednak ktoś mu pomaga?

Jak wiele ofiar wpadnie w jego ręce?

Kto będzie następny?

Czy uda się go powstrzymać?

Jakie inne skutki mogą pociągnąć za sobą jego działania?

Jedno Wam mogę zdradzić… to niesamowicie wciągająca intryga… pełna przemocy, napięcia i wielu niewiadomych… Opisy mrożą krew w żyłach… Jednak całość skłania do wielu refleksji dotyczących m.in. ludzkiego istnienia, moralności czy sprawiedliwości.

Choć z całą pewnością jest to pozycja raczej dla czytelników o mocnych nerwach, to myślę, że warto po nią sięgnąć. Pokazuje ona bowiem pewne realia funkcjonowania społeczeństwa i wyciąga brudy, które zamiecione pod dywan są niemniej szkodliwe od samego sprawcy, który postanawia się z nimi rozprawić.

Nadmienię jeszcze, że pozycja ta stanowi drugi tom powieści "RzeczpostApokaliptyczna Polska". Chociaż nie czytałam tomu pierwszego, to tutaj ukłony dla autora, który zadbał o takich czytelników jak ja i wprowadził nas również w wydarzenia, które toczyły się w poprzedniej części.

Moja ocena: 8/10

Współpraca reklamowa z:

Wydawnictwo AlterNatywne

wtorek, 13 lutego 2024

Kinga Jesman "Klejnoty Dubaju. Almas, Diament pustyni" - recenzja

 


Almas przybywa do Dubaju wraz z matką i swoimi siostrami. Ojciec zostawił je na pewną śmierć w postaci głodu, gdy opuścił je dla kobiety, która urodziła mu syna. Matka Almas to odważna kobieta, która za wszelką ceną próbuje zacząć nowe życie w nowym miejscu. Problemem są jednak kłopoty finansowe. Prosi więc o pomoc Samirę – kuzynkę, która wprowadza Almas do pałacu szejków. Zadaniem kobiet, które tam trafiają jest dotrzymywanie towarzystwa mężczyznom i dbanie o to, aby było im dobrze.

Uwagę na dziewczynę zwraca Nasir – tamtejszy ochroniarz, który również i jej się podoba. Choć zaczyna ich łączyć uczucie, to innemu mężczyźnie musi oddać swoją cnotę w zamian za wysokie wynagrodzenie, które może uratować jej matkę i siostry.

Czy Almas i Nasir będą mogli być razem?

Jak dziewczyna zareaguje na wieść o tym co tak naprawdę będzie musiała robić w pałacu szejków?

Jak bardzo te doświadczenia ją zniszczą?

Czy będzie jeszcze szczęśliwa i wyrwie się spod wpływu bliskich, którzy oczekują od niej służenia obcym obleśnym facetom?

Sięgnęłam po tą książkę, bo bardzo lubię arabskie klimaty. Choć nieczęsto po nie sięgam to mam za sobą parę takich pozycji, które totalnie skradły moje serce. Ale czy tak samo było w tym przypadku?

Muszę przyznać, że książkę czyta się bardzo szybko, ale nic poza tym. Być może za bardzo próbuję ją porównać do tego co już czytałam i przez to było to zupełnie czymś innym niż oczekiwałam. Na swoje usprawiedliwienie dodam jedynie, że moja babcia, która jest prawdziwą fanką tych klimatów i pochłania takie książki jedną po drugiej uważa tak samo, więc może być coś na rzeczy. Wydaje mi się, że historia nie była sama w sobie zła, a jeżeli dla kogoś jest to pierwsze takie spotkanie, to na pewno mu się spodoba. Natomiast jeżeli ktoś czytuje takie pozycje, może czuć niedosyt i mniejsze zadowolenie. Główna bohaterka trochę mnie irytowała. Wiem, że może z zamysłem była tak przedstawiona, jednak jej dziecinne zachowanie, myśli, podejście naprawdę przyprawiały mnie o białą gorączkę. Ponadto ta cała jej miłość do Nasira zupełnie mi nie pasowała, zwłaszcza że z początku był on wredny i wulgarny, składał niemoralną propozycje, a ona i tak niemalże od razu była nim zachwycona. Bardzo cenię fakt, że autorka zaznacza, że cała historia w pełni jest zmyślona i np. nie ma dowodów na to, czy faktycznie takie imprezy w pałacu się odbywają. I tą fikcyjność czuje się czytając, w przeciwieństwie do innych pozycji, gdzie widać, że autor ma jakieś pojęcie na dany temat lub przemyca dodatkowe, ciekawe informacje w przypisach. Choć czytało się miło i myślę, że wielu osobom może się ta historia spodobać, ja nie jestem do niej przekonana L.

Moja ocena: 6/10

 

Współpraca reklamowa z wydawnictwem

Skarpa Warszawska

czwartek, 1 lutego 2024

L.J.Shen "Thorne Princess" - recenzja

 

 

Gdybym miała jednym zdaniem opisać tą książkę, powiedziałabym tak: jest to powieść, która na początku stwarza pewne pozory, jednak z każdą kolejną stroną przekonujesz się, że się myliłaś(eś).

Brzmi znajomo? Komuś z czymś się
to kojarzy?

Mi bardzo… z sytuacją, gdy ktoś kogoś ocenia, zupełnie nie mając pojęcia o jego życiu, doświadczeniach, skrywanych sekretach i bólu jaki nosi w sobie. Czasami znacznie łatwiej jest nam wyrobić sobie jakąś opinię na podstawie jednego zdarzenia, jednej rozmowy, czy jednej plotki. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że później sami przyczyniamy się do tego, że ktoś dla innych staje się takim nieodgadnionym, nieodkrytym „pozorem”.

Dobra, teraz w końcu fabuła… J

Hallie Thorne jest młodszą córką byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Od dawna ma przyklejoną łatkę głupiutkiej dziewczyny bez ambicji, imprezowiczki, która poprzez swoje występki jest wstydem dla całej rodziny. Gdy paparazzi fotografuje jej niefortunnie wystającą pierś, ojciec Hallie traci cierpliwość i sięga po ostateczność…

A jest nią Ransom Lockwood – funkcjonariusz ochrony osobistej, który od tej pory ma za zadanie „naprawić” Hallie. Ransom wydaje się być z perspektywy ojca dziewczyny doskonałym wyborem. Jest naprawdę dobry w tym co robi, nieustępliwy, niewzruszony. Uchodzi w swojej branży za „maszynę”, która odcięta jest od uczuć i której nigdy nic nie rozprasza.

Dla Hallie jest on prawdziwym koszmarem. Nie dość, że jest on mrukliwym gościem, to jeszcze pozbawia on ją niemalże wszystkiego, co sprawia jej radość. Zabiera jej nawet telefon i konfiskuje karty kredytowe.

Trzeba mu przyznać, że jest niesamowicie przystojny, jednak posiada on wiele mrocznych, a nawet obrzydliwych sekretów.

Bohaterowie od samego początku skaczą sobie do gardła, robią na złość i oboje sporo na tym tracą. Totalnie nie mogą dojść do porozumienia.

Jakby wredny ochroniarz to było za mało, Hallie zmaga się również z innymi trudnościami. Przez decyzje ojca nigdy nie miała prawdziwych przyjaciół….

Przez postępowanie rodziców całe życie myślała, że jest głupia, a okazało się, że to tylko i aż pewna zaniedbana kwestia z jej dzieciństwa….. którą rodzice oczywiście woleli zamieść pod dywan, niż jej pomóc….

Starsza siostra jest wobec niej niemiła i na każdym kroku czy to słowem czy zachowaniem pokazuje jej, że Hallie jest gorsza.

No i jeszcze przyszły mąż siostry….. ten wątek roztrzaskał moje serce na drobne kawałki… byłam tak zła …. Eh… musicie sami przeczytać.

W pewnym momencie Ransom i Hallie zaczynają wzajemnie zauważać w sobie coś znacznie więcej, niż każde z nich pokazuje światu. Okazuje się, że oboje są zupełnie inni niż na pozór mogło by się wydawać. A ich tajemnice zaczynają wyjaśniać dlaczego są tacy jacy są i dlaczego postępują w określony sposób.

Oboje nieco łagodnieją i zaczyna ich do siebie ciągnąć. To jednak nie do końca jest dobry pomysł.

Czy dojdzie między nimi do czegoś więcej?

Jak ogromne, bolesne sekrety w sobie skrywają?

Co wydarzy się, gdy wyjdą one na jaw?

Czy rodzina Hallie się kiedyś zmieni? Czy ona im wybaczy?

Gdy dostałam do recenzji tą książkę, byłam przekonana, że trzymam w ręku kolejny gorący romans jakich wiele na rynku wydawniczym.

Jest to romans i jest bardzo gorący, ale….. jest też czymś o wiele więcej. Pokazuje jak bardzo stereotypy niszczą nasze życie. Jak bardzo niszczą nas skrywane sekrety i traumy, złe relacje i niedopowiedzenia, a także brak możliwości wytłumaczenia się. Muszę przyznać, że sama nabrałam się co do prawdziwego charakteru głównej bohaterki i w nabraniu tym trwałam chyba przez połowę książki. Autorka wykreowała świetnych bohaterów pierwszoplanowych i naprawdę genialnych drugoplanowych. Pokazała coś znacznie więcej niż przemianę z przystojnego macho i gorące sceny miłosne. Właściwie muszę wam powiedzieć, że przez prawie całą książkę myślicie, że czytacie romans/erotyk, a później zaczynacie rozumieć, że ta książka nie była o tym. To znaczy była, ale nie tylko. Ja wiele dzięki tej historii zrozumiałam, w jednej kwestii nawet bardzo utożsamiłam się z Hallie i bardzo mocno chciałam ją przytulić. Później odetchnęłam, bo przypomniałam sobie, że to tylko książka…. aby za chwilę do mnie mogło dotrzeć, że ta „tylko książka” pokazuje coś co dzieje się bardzo często, a na co wielu z nas jest ślepych, niewrażliwych i co wielu z nas osobiście doświadcza. 

Rzadko to robię, ale…

Moja ocena: 10/10

 

Współpraca reklamowa z

Wydawnictwem LUNA