Wstęp Zawsze myślałem, że znam samego siebie. Byłem pewien, że jestem na tyle silny, że nikt

środa, 25 października 2023

Iwona Grądzka "Mona Lisa" - recenzja patronacka

 

 


Po raz drugi miałam przyjemność objąć patronatem tomik poezji, z czego jestem ogromnie dumna. Sięganie po tego typu publikacje przypomina mi czasy, gdy sama tworzyłam do tzw. szuflady. Pani Iwona Grądzka przypomniała mi jak piękna jest poezja, jak wiele można z niej dla siebie wyciągnąć i jak bardzo można się w niej (pozytywnie) zatracić. 

Z poezji, jaką tworzy autorka bije ogromna sprawność pióra i niesamowita delikatność, choć jednocześnie poruszane przez nią tematy nie zawsze są łatwe. Przeczytamy tu zarówno o innych epokach, jak również o teraźniejszości i tym dokąd świat zmierza. 

Na tyle okładki czytamy, że tematyka rezonuje z każdym, niezależnie od wieku i płci i mogę się z tym zgodzić. Jednocześnie muszę zaznaczyć, że jednak nie każdy wiersz jest prosty i właściwym podejściem jest większa koncentracja. Nie polecam czytać ich zbyt prędko i bez zastanowienia. Niektóre wymagają bowiem szczególnej uwagi, skupienia i zastanowienia. A przede wszystkim na to zasługują, aby nasza refleksja była pełna. 

Oczywiście mam kilka szczególnie uwielbionych przeze mnie tytułów, jednak postanowiłam podzielić się z Wami jednym z wierszy autorki, aby nieco bardziej przybliżyć Wam jej twórczość i styl. A jednocześnie, aby skłonić Was do refleksji i zachęcić do poezji, nieco Wam ją przypomnieć :). 

 

Wizyta

Przychodzisz w nocy czarnej jak węgiel,

dotykasz mej twarzy bladej i papierowej.

Jaka jesteś piękna - mówisz.

Po tylu latach przychodzisz z daleka, z kosmicznej oddali

z sercem pełnym delikatności, by powiedzieć mi komple-

ment z wysokości.

Gdy za życia zapomniałeś. 

 

Moja ocena: 8/10

 

Współpraca reklamowa z:

Wydawnictwo Nowoczesne

środa, 18 października 2023

Klara Pola "Kto mnie będzie czytał?" - recenzja patronacka

 


Jestem ogromnie dumna, że mogłam objąć patronatem zbiór wierszy! To dla mnie coś zupełnie nowego - jeżeli chodzi o współpracę, bo z samymi wierszami od zawsze było mi bardzo "po drodze". Będąc jeszcze dzieckiem, a następnie nastolatką, uwielbiałam pisać wiersze "do szuflady", a także czytać poezję innych autorów. 

Uważam, że wiersze, a także ich autorzy są niedoceniani, bo choć samemu autorowi potrafi dać to wiele radości, czasami nawet pełni rolę "osobistego terapeuty", to jednak niewielu czytelników po nie sięga, a szkoda! 

Treść wierszy, które miałam przyjemność przeczytać jest odważnym i niezmiernie ważnym posunięciem ze strony autorki. Pokazuje ona bowiem świat takim jaki on jest naprawdę, nie owija w bawełnę. Porusza tematy, nad którymi wielu z nas się nawet nie zastanawia, a które przecież każdego z nas dotyczą. Czytając taką poezję wreszcie mamy okazję zatrzymać się w tym biegu życia i spojrzeć na wiele spraw z zupełnie innej perspektywy. 

Muszę przyznać jednak, że nie wszystkie wiersze mi się podobały. Czasami się z czymś nie zgadzałam lub nie pasował mi sam jego styl - nieco chaotyczny. 

Uważam jednak, że każdy znajdzie tu coś dla siebie - temat, który warto poddać głębszej refleksji, porozmawiać o nim z tymi, którzy są dla nas ważni. 

Autorka pokazuje nam, że warto ośmielić się, by mówić o tym co , trudne, bolesne czy powszechnie uważane za tabu. Uświadamia czytelnika, jak wiele niewygodnych tematów przepuszczanych jest przez "filtr prawdy". Po takie książki warto sięgać.

Moja ocena: 7/10

 

Współpraca reklamowa: 

Wydawnictwo AlerNatywne

poniedziałek, 9 października 2023

Joanna Mroczkowska "Smak brzoskwini" - recenzja

 


Zastanawialiście jak może kiedyś w przyszłości wyglądać świat? Założę się, że wielu z Was prowadziło choć raz w życiu takie „rozkminy”. Smutne jest tylko to, że my tego już nie doczekamy i nie dowiemy się, jak bardzo świat i ludzie się zmienią. A może to i lepiej? Bo może wcale nie będzie tak kolorowo??

A co, gdybyśmy mieli szansę przetrwać na tyle długo, aby tego doczekać?

Bohaterka książki „Smak brzoskwini” dokładnie tego doświadcza. Budzi się po 500 latach z hibernacji. Sęk w tym, że zupełnie nie pamięta kto i w jakim celu ją zahibernował. Jest zdezorientowana i przerażona, a jakby tego było mało w wyniku pewnego niepowodzenia i zasadzie pechu okazuje się, że zostało jej zaledwie 14 dni życia.

Jakim cudem kobieta przetrwała tyle lat?

Jak zmienił się przez ten czas świat?

Czy ludzkość przetrwała?

I czy ona przetrwa, bo co jeżeli miną te dwa tygodnie, a ona nie wymyśli żadnego innego sposobu by przeżyć?

Pytań jest wiele, odpowiedzi jednak brak, lub są tak ograniczone i nieoczywiste, że Zosia zupełnie nic już z tego wszystkiego nie rozumie. Ponadto okazuje się, że ma wrogów i to wcale nie bez powodu. Kto jej nienawidzi i dlaczego? I co wspólnego z jej sytuacją ma ojciec, z którym niespodziewanie straciła kiedyś kontakt na wiele lat, a który odezwał się chwilę przed tym zanim została napadnięta, a następnie…. Obudziła się z hibernacji.

Muszę przyznać, że w tej książce naprawdę sporo się dzieje, tajemnica goni tajemnicę, a wszystko układa się w genialną, spójną całość. Autorce nie można odmówić wyobraźni, a jednocześnie wszystko ma sens, a ten w tego typu powieściach uważam, że niezwykle łatwo jest stracić. Autorka świetnie sobie radzi w stworzonej przez siebie historii! Wiele nowinek technologicznych, które są totalnie zmyślone, mogłyby naprawdę istnieć w naszym świecie w niedalekiej przyszłości. Naprawdę podziwiam za pomysłowość. Nie jest to jednak zwyczajna książka z gatunku fantasy/ science fiction. Autorka bowiem porusza przy tym wiele ważnych tematów jak np. zmiany klimatyczne i niebezpieczeństwa jakie za sobą niosą. Pokazuje jak bardzo mogą się zmienić ludzie, a nie tylko technologia. Obraz ten choć fascynuje, to zarazem dołuje czytelnika.

Myślę, że wiele Was w tej książce zaskoczy. Ja zwykle nie sięgam po taką tematykę, jednak ta pozycja naprawdę przypadła mi do gustu i czytało mi się ją z przyjemnością i zaciekawieniem.

Moja ocena: 8/10

 

Współpraca reklamowa z:

Wydawnictwo Vibe