Wstęp Zawsze myślałem, że znam samego siebie. Byłem pewien, że jestem na tyle silny, że nikt

środa, 24 listopada 2021

Małgorzata Brodzik "Przeznaczenie" - recenzja patronacka

 


Spod pióra Małgorzaty Brodzik wyszły do tej pory dwie książki i to wystarczyło, abym wyrobiła sobie pewne zdanie na temat warsztatu autorki. Wiecie za co uwielbiam styl Gośki? Za to, że nie tworzy ona pustych historii. Są one bardzo dojrzałe, zawsze wnoszą coś wartościowego, a przede wszystkim są tak do szpiku kości życiowe. Ponadto, jak sama autorka zaznacza, w jej książkach wiele jest jej samej. Często pisze z własnego doświadczenia i z własnych obserwacji co ogromnie w niej cenię. 


Dosyć słodzenia, przejdźmy do fabuły "Przeznaczenia".

Czy ten sam dzień może być jednocześnie najpiękniejszym i najgorszym w życiu? Oczywiście, że tak! Przekonuje się o tym Anastazja, która w dniu ślubu, dowiaduje się, że dwie najbliższe osoby zdradziły ją w najgorszy możliwy sposób. Sytuacja wydaje się być o tyle bardziej stresująca i raniąca, gdyż kobieta jest naocznym świadkiem tej zdrady. Od tej pory jej życie nie będzie już takie samo zwłaszcza, że wkrótce doświadcza czegoś jeszcze gorszego, co z pewnością złamie serca czytelników. 

Choć wydawałoby się, że los nie oszczędza bohaterki, na jej drodze staje mężczyzna. Jest przystojny i wygadany, a ich pierwsze spotkanie zupełnie nie wskazuje na to, aby tych dwoje mogło się dogadać. Autorka pokazuje nam jednak, że życie potrafi zaskakiwać, a pozory mogą mylić. 

Czy Anastazja wybaczy swojemu mężowi to, co jej zrobił? 
Czy otworzy się na nową miłość? 

Muszę przyznać, że bardzo podobały mi się w tej książce dwie rzeczy. Pierwsza, na którą zwróciłam uwagę była relacja bohaterki z rodzicami. Była ona tak prawdziwa, tak ciepła i wspierająca, że aż miło robiło się na serduszku czytając. Drugą kwestią były dialogi pomiędzy Anastazją i Marcinem, który pojawił się na jej życiowej drodze. Były one bardzo naturalne, momentami całkiem zabawne. Nie zabrakło też odrobiny pikanterii. 

Autorka nie była by sobą, gdyby nie poruszyła w swojej książce tematów trudnych, ważnych... Znając Gośkę i czytając jej książki mogę zagwarantować Wam, że nie leje ona wody i nie wymyśla, a wiele emocji, jakimi nacechowani są bohaterowie swoje źródło mają w pewnych doświadczeniach samej autorki. Oczywiście wiele jest też fikcją, jednak to co chce tu przekazać to, że takiej autorce naprawdę można zaufać, bo wie o czym pisze, doskonale znając dany temat. 

"Przeznaczenie" uświadamia nam, jak bardzo nasze życie może się zmienić za sprawą chwili, przez jeden głupi błąd drugiej osoby. Ale pokazuje też proces podniesienia się z "dołka" i daje nadzieję, że wszystko się jeszcze może zdarzyć, że nie warto zamykać się na świat i na ludzi, lecz dać im szansę, bo jednocześnie daje się ją przecież samej sobie. 

Moja ocena: 9/10
 
Za możliwość objęcia patronatem dziękuję
Autorce oraz wydawnictwu WasPos

Tytuł: Przeznaczenie
Autor: Małgorzata Brodzik
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2021
Liczba stron: 260


sobota, 13 listopada 2021

Barbara Mikulska "Myszka Hania" - recenzja

 


Uważam, że każdy dorosły przynajmniej raz na jakiś czas powinien sięgnąć po książkę z kategorii „Dla najmłodszych”. Jeżeli nie dla dziecka, to dla samego siebie. Książki te często mają w sobie wiele magii i cudowności. Niekiedy też uczą i pokazują jak wyjaśniać pewne intrygujące zjawiska dzieciom. Gdy taka książeczka jest dobrze napisana, niesie za sobą same korzyści.

Jakiś czas temu w moje ręce trafiła „Myszka Hania” – pierwsza książka wydana przez Barbarę Mikulską, która tworzy również literaturę obyczajową, romans, fantasy czy science fiction.

Książeczka opowiada przygody małej myszki, która mieszka wraz z rodzicami w mysiej, przytulnej norce. Hania jest pogodna i ciekawa świata, który na każdym kroku ją zaskakuje, czasami śmieszy, a nawet przeraża.

Autorka poprzez przygody Myszki Hani, pokazuje nam jak ważne dla dziecka są zmiany, które zachodzą w świecie i jak bardzo to, co jeszcze nieznane może niepokoić. Czasami wystarczy tylko mieć obok siebie najbliższych, którzy poświęcą swój czas i spokojnie, w prosty sposób wyjaśnią to, co dzieje się wokół.

Książeczka ta, to nie tylko przygody małej myszki, ale coś znacznie więcej, bowiem na swój sposób również uczy. Uczy np. tego czym jest śnieg i dlaczego znika. Pozwala zrozumieć, jak ciężką pracą i nauką można doprowadzić do tego, że marzenie się spełni. Uzmysławia jak ważne jest spożywanie posiłków oraz posiadanie przyjaciół, którzy pośpieszą z pomocą w każdej sytuacji. Na koniec daje do zrozumienia, że każda mała myszka kiedyś dorasta i nie należy się tego bać, gdyż może się to okazać kolejnym ciekawym etapem w życiu, w którym poznajemy często nowych przyjaciół.

Przygody Hani podzielone są na rozdziały, które są bardzo krótkie. Czcionka jest duża i pojawia się wiele obrazków, związanych z tym, czego aktualnie nasza mała bohaterka doświadcza. Czasami jednak czułam niedosyt i brakowało mi, aby dana przygoda posiadała przynajmniej ze dwie strony więcej :).

Podsumowując, „Myszka Hania” to bardzo ciekawa i fajna książeczka dla najmłodszych. Sporo osób boi się myszek, więc myślę, że taka książeczka może z pewnością strach przerodzić w zaciekawienie. Wiem też, że taki m.in. był zamysł autorki, która nie bez powodu stworzyła w swojej głowie tą postać :).

Moja ocena: 8/10

Tytuł: Myszka Hania

Autor: Barbara Mikulska

Wydawnictwo: Bis

Rok wydania: 2017

Liczba stron: 54

niedziela, 31 października 2021

Karolina Milcarz "Związek który wymagał poświęceń" - recenzja patronacka

 


Zawsze powtarzam, że temu wredniejszemu jest na świecie lepiej, że czasami po prostu trzeba być trochę egoistą. Kaja zdecydowanie należała do tych dobrych, poczciwych istot i to właśnie dlatego straciła coś bardzo cennego. Zresztą nie tylko ona… Jak wiele można stracić nie będąc egoistą i jak bardzo można komuś zniszczyć życie będąc nim? Odpowiedź na to pytanie otrzymujemy w książce Karoliny Milcarz, którą miałam przyjemność objąć patronatem. To już druga książka autorki, z którą miałam do czynienia. Choć pierwsza książka podobała mi się, muszę przyznać, że ta po prostu wymiata! Gołym okiem widać, jak warsztat autorki się rozwinął, a książka ta była tak do szpiku kości dojrzała i życiowa, iż myślę, że wielu autorów mogłoby pozazdrościć  – i sama piszę to jako autorka :).

Ale przechodząc do fabuły….

„Związek, który wymagał poświęceń” przedstawia losy Kaji i Tobiasza, których w młodzieńczych latach połączyło uczucie. Nie od początku mogli oni ze sobą być ze względu na różnicę wieku, lecz od zawsze się przyjaźnili. Ich relacja była po prostu piękna. Tobiasz to wspaniały chłopak, który zawsze dbał o Kaję, co niejednokrotnie spotykało się z wyrzutami i niemałą furią ze strony Elizy – jego dziewczyny, z którą jak się dowiadujemy poza seksem nic więcej go nie łączyło. Od zawsze lubił spędzać czas z Kają znacznie bardziej, niż z Elizą.

Gdy w końcu Kaja i Tobiasz postanawiają zostać parą, ich szczęście burzy jedna informacja. Tobiasz zmuszony jest rozstać się z dziewczyną, a ona nawet nie protestuje, gdyż uważa, że tak właśnie będzie najlepiej. Wydaje jej się, że jest to jedyna słuszna droga, właśnie dlatego, że jest dobra, że nie myśli tylko o sobie, lecz także o innych. Ich drogi rozchodzą się w ciągu jednej chwili, a Tobiasz nigdy ma nie poznać sekretu, który Kaja przed nim skrywa. Gdyby nie ich rozstanie, wiedziałby co dziewczyna tego dnia pragnęła mu wyznać. Jednak teraz nie jest to już ważne. Teraz oboje muszą nauczyć się żyć bez siebie.

Ogromnym wsparciem dla Kaji jest jej brat, przyjaciółka i jednocześnie dziewczyna jej brata, a także mama, która roztacza swoją osobą tak wiele ciepła, że aż miło robi się na sercu czytając :).

Choć Kaja  świetnie sobie radzi bez Tobiasza (w końcu od ich rozstania minęły już 4 lata), to jednak nigdy o nim nie zapomniała. Wciąż go kocha, ale nie żałuje, że dla niego poświęciła własne szczęście. On ma dziecko i żonę – Elizę. Lecz czy jest szczęśliwy?

Wszystko zmienia się pewnego dnia, gdy oboje na siebie wpadają. Tobiasz stara się jednak trzymać dziewczynę początkowo na dystans, mając ku temu głębsze powody, które mogą was zaskoczyć. Kaja z kolei pragnie jego bliskości, lecz obawia się, że gdy mężczyzna będzie w pobliżu, a ona straci czujność, jej długo skrywany sekret wyjdzie na jaw.  

Jak długo bohaterowie będą potrafili mieć się na baczności, aby się do siebie nie zbliżyć? Czy ich niespełnione uczucie będzie miało teraz szansę się rozwinąć? W jakim celu Tobiasz wrócił? Co takiego załatwia? Kiedy wreszcie odkryje sekret Kaji i jak na niego zareaguje?

Choć przyznam, że sekret dziewczyny od samego początku był dla mnie oczywisty i nie było tutaj elementu zaskoczenia, to jednak końcówka mnie zaskoczyła i to podwójnie!

Cała historia (jak już wspomniałam) jest bardzo dojrzała i życiowa. Nie ma w niej ani grama przesady. Bohaterowie jak każdy mają wady i zalety, a wydarzenia, których doświadczają (niestety) dzieją się często w prawdziwym życiu.

Autorka w swojej książce funduje nam szeroką paletę emocji. Najlepiej czyta się o uczuciach i cieple jakie roztaczają niektórzy bohaterowie. Nie brakuje tu również erotycznych uniesień. Najtrudniej z kolei czyta się o niepojętej krzywdzie fizycznej i psychicznej, wyrządzanej drugiemu człowiekowi (nie chcąc tutaj za wiele zdradzać, nie powiem o kogo chodzi, ale pewne jest, że będziecie zdruzgotani i tak jak mi, będzie wam bardzo przykro).

Po przeczytaniu tej pozycji jestem w pełni spokojna o autorkę i niecierpliwie czekam na kolejne książki, wychodzące spod jej pióra. Jeżeli chcecie przeczytać coś życiowego, przedstawiającego istotne problemy, polecam sięgnąć po książkę Karoliny. Ja jestem nią pozytywnie zaskoczona, gdyż opis sam w sobie niekoniecznie sugerował, że książka okaże się być aż tak genialna!

Moja ocena: 9/10

 

Za egzemplarz do recenzji, a także możliwość objęcia patronatem

dziękuję autorce i wydawnictwu AGRAFKA

 

Tytuł: Związek, który wymagał poświęceń

Autor: Karolina Milcarz

Wydawnictwo: AGRAFKA

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 453

piątek, 29 października 2021

Alexa Lavenda "Europejski raj" - recenzja przedpremierowa

 


Alexa Lavenda poprzednią część zakończyła dokładnie w takim momencie, że miałam ochotę ją udusić. Jednak kto by wówczas stworzył trzecią część, po którą nie sposób było nie sięgnąć :).

Przechodząc do fabuły „Europejskiego raju”…

Czytelnika już od pierwszych stron porywa niesamowita akcja, którą autorka prowadzi tak, że nie sposób się czegokolwiek domyślić. W tej historii nie da się przewidzieć zupełnie nic! I to sprawia, że człowiek stresuje się razem z bohaterem, a wierzcie mi, że stresu Aleksa dostarczy wam tu co nie miara, gdyż jak pamiętacie jeszcze z końcówki poprzedniej części – Patrycja została uprowadzona!

Porywacz przetrzymuje dziewczynę, krzywdząc ją, a także sprawiając ból fizyczny i psychiczny. Jednak aby wyjść cało z tej sytuacji, bohaterka musi zachować „zimną krew” i nie poddawać się. Musi wierzyć, że uda jej się wyswobodzić z rąk mężczyzny. Jedno jest jednak pewne – nawet jeżeli tak się stanie, nigdy nic już nie będzie takie samo. Takie przeżycia zostawiają ogromny ślad na psychice.

W tym samym czasie, gdy Patrycja walczy o przetrwanie, Max Power (miłość jej życia) odchodzi od zmysłów, szaleje z przerażenia i zdenerwowania, że w ogóle doszło do takiej sytuacji. Bowiem odpowiedzialny jest za to jego człowiek – to on nie dopilnował, aby dziewczyna bezpiecznie wyszła z mieszkania i wsiadła do WŁAŚCIWEGO samochodu.

Max za wszelką cenę próbuje odnaleźć Patrycję, sporo przy tym ryzykując. Jak już wspomniałam w mojej polecajce, którą znajdziecie w książce – jeszcze nigdy tak bardzo nie bałam się o bohaterów! To, co zafundowała nam Alexa totalnie rozstrajało emocjonalnie, ale to właśnie dzięki temu jej powieść jest tak „smakowitym kąskiem”.

Oczywiście w książce nie brakuje również pikantnych scen, rozpalających wyobraźnię i świetnych dialogów pomiędzy bohaterami, które niekiedy bawią, a czasami jedynie bardziej prowokują do dwuznacznych myśli.

W tym wszystkim nasuwa się jednak wiele pytań…

Czy Max zdąży uratować ukochaną?

Jak wiele zniesie jeszcze dziewczyna?

Jakie konsekwencje pociągnie za sobą akcja nastawiona na odbicie Patrycji z rąk porywacza i czyja postać okaże się być w tym kluczowa?

Czy bohaterowie będą w końcu mogli zaznać szczęścia u swojego boku? A może to dopiero początek nieszczęść, jakie przewrotny los dla nich szykuje?

Musze przyznać, że uwielbiam książki Alexy, a jednym z powodów jest fakt, że choć jest w nich wiele erotyki, jest ona opisana ze smakiem (czego brakuje wielu powieściom niektórych innych autorów). A do tego (co równie dla mnie istotne) poza emanującym z książki seksem dostajemy także świetną, ciekawą i przemyślaną fabułę. Uważam, że napisać tzw. pusty erotyk to nie sztuka. Sztuką jest stworzyć z niego dzieło takie, jak to czyni Alexa.

Z niecierpliwością będę wyczekiwała nowych historii wychodzących spod pióra pisarki :).  Alexa, mam nadzieję, że nie pozwolisz nam na to długo czekać!

Moja ocena: 9/10

Za egzemplarz dziękuję

Wydawnictwu Lipstick Books

 

Tytuł: Europejski raj

Autor: Alexa Lavenda

Wydawnictwo: Lipstick Books

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 352

wtorek, 26 października 2021

Alek Rogoziński "Czerwono mi" - recenzja

 


„Czerwono mi” Alka Rogozińskiego to w zasadzie druga książka jaką miałam okazję przeczytać. Przyznam, że z poprzednią trochę się męczyłam. A jak było tym razem?

W Opolu odbyć ma się festiwal muzyki. Główną nagrodą dla zwycięzcy jest niemała suma pieniędzy oraz kontrakt na trasę koncertową. Która z gwiazd nie pokusiłaby się na taki kąsek? Kto nie oddałby wiele, aby wygrać? Zwłaszcza, gdy naprawdę potrzebuje się kasy!

Jednak już w czasie pierwszej próby w opolskim amfiteatrze dochodzi do tragedii, którą nie sposób jest objąć rozumiem i trudno jest wyjaśnić. Giną kolejni artyści, a wszyscy zastanawiają się, kto i dlaczego pragnie wyeliminować uczestników? No i najważniejsze – kto będzie następny?

Na uwagę zasługują postacie, ponieważ każda z nich jest charakterna, na swój sposób czasami irytująca, a niekiedy rozbrajająca. Do tego każdy posiada jakieś swoje sekrety i małe grzeszki. Pierwsza moja myśl odnośnie tak specyficznych bohaterów była taka, że pisarzowi musi się niełatwo z takimi pracować :). Ze strony czytelnika natomiast mogę powiedzieć, że nie zawsze pała się do nich sympatią.

Fajną sprawą jest móc zastanawiać się razem z bohaterami książki, kto ponosi winę za poczynione zbrodnie. Czy sprawca jest jeden? A może stoi za tym więcej osób? Dla czytelników lubiących takie zagadki, ta książka może stanowić prawdziwy rarytas i fajnie, że autor nam to umożliwia.

Jak dla mnie pojawiało się tu jednak zbyt dużo osób, zbyt wiele nazwisk, co było trochę męczące i sprawiało, że czasami lekko się gubiłam. Człowiek musi się naprawdę nieźle skupić i czytać ze ściągawką, aby niczego nie przeoczyć i się nie zaplątać. To na pewno obniża komfort czytania.

Czasami trudno jest mi to wyjaśnić przed samą sobą, ale ja jednak zupełnie nie „kupuję” historii Alka Rogozińskiego i trochę zniechęciłam się przez nie właśnie do komedii kryminalnych. Myślę, że po prostu pora już chyba z mojej strony skończyć (przynajmniej na jakiś czas) z tym gatunkiem.

Na koniec dodam, że książka niesie jednak pewne ważne przesłanie, a mianowicie pokazuje nam do jak wieku czynów może posunąć się człowiek, aby osiągnąć sławę i pieniądze. W książce Rogozińskiego chodziło właśnie o to, jednak myślę, że można to odnieść także wobec innych zachcianek czy pokus, jakie towarzyszą każdemu zwykłemu człowiekowi, bez względu na wiek, płeć, status czy rozpoznawalność.

Moja ocena: 6/10

 

Za egzemplarz dziękuję

Wydawnictwu Skarpa Warszawska

 

Tytuł: Czerwono mi

Autor: Alek Rogoziński

Wydawnictwo: Skarpa Warszawska

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 300