Wstęp Zawsze myślałem, że znam samego siebie. Byłem pewien, że jestem na tyle silny, że nikt

piątek, 29 marca 2024

Agnieszka Kotuńska "Nieposkromiona - Alex" - recenzja

 

 


Jeżeli czytaliście pierwszy tom tej powieści to na pewno doskonale wiecie jak bardzo była emocjonalna i zaskakująca. Ale jeżeli myślicie, że było to wszystko na co stać autorkę to jesteście w błędzie. Tom drugi zwali Was z nóg! To co tu się dzieje trudno nawet opisać słowami, to po prostu trzeba przeczytać. 

 

Victoria zostaje wysłana na - nie oszukujmy się - samobójczą misję do wroga jej męża. Jej zadanie jest bardzo niebezpieczne i wydaje się niemalże niemożliwe. Jednak wielokrotnie udowodniła na co ją stać, więc jest szansa, że i tym razem dopnie swego. Ma zdemaskować tożsamość Alexa, który od teraz jest jej szefem, a także dostarczyć wszelkich obciążających go dowodów swojemu mężowi.

 

Czy uda jej się wykonać misje?

Czy Alex odkryje jej prawdziwą tożsamość?

Czy mężczyzna faktycznie jest taki, jakim przedstawiał go Slade? 

Jak wiele niebezpieczeństw będzie od tej pory czyhało na Viktorię?

Jak bardzo to zadanie ją zmieni ? 

Przy kim poczuje się bezpieczna? Kogo będzie się obawiała najbardziej, a za kogo będzie gotowa oddać własne życie?

 

Pytań jest znacznie więcej, a odpowiedzi z pewnością Was zaskoczą. 

 

Z mojego doświadczenia rzadko kiedy tom drugi jest tak samo dobry jak pierwszy. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale zwykle tomy pierwsze bardziej mi się podobają. Byłam więc mile zaskoczona, że w przypadku tej serii tom drugi nie tylko dorównuje pierwszemu, ale też jest moim zdaniem jeszcze bardziej genialny. Mamy tu sporo akcji, która zawsze rusza z kopyta w najmniej oczekiwanym przez nas momencie. Mamy tu też kobietę silną i delikatną jednocześnie, zaplątaną w zawiłą grę nie tylko życia i śmierci, ale także miłości, zdrady i pożądania. Tutaj tak naprawdę do samego końca nie wiadomo co się zdarzy i komu można zaufać. 

 

A teraz parę słów do autorki (po prostu muszę!) - Ty się kobieto prosisz o uduszenie xD. Zostawiać czytelnika w takim momencie, z tyloma pytaniami... No i co ja mam teraz ze sobą począć... Natychmiast proszę mi tu tworzyć kolejną część :) Czekam na nią z niecierpliwością, a znając już Twoje pióro i możliwości nie mogę się doczekać jeszcze bardziej. Inni autorzy będą niepocieszeni, bo u mnie bardzo wysoko podniosłaś poprzeczkę czytelniczą, więc będę teraz wybredniejsza i bardziej krytyczna wobec tego stosiku, który czeka na półce na przeczytanie ;p. 


Moja ocena: 10/10


Za możliwość przeczytania książki

 dziękuję autorce 

oraz Wydawnictwu Vibe

poniedziałek, 11 marca 2024

Agnieszka Kotuńska "Nieposkromiona - Slade" - recenzja

 


Victoria ma niełatwą przeszłość, a jej teraźniejszość wcale nie jest lepsza. Sporą częścią jej życia są nielegalne walki w klatkach, w których jest naprawdę niezła. Do tego stopnia, że po jednej z walk zostaje uprowadzona przez ludzi Slade’a – mężczyzny groźnego i bezwzględnego. Ma on dla niej pewne zadanie do wykonania, a sprzeciw nie wchodzi w grę. Kobieta skuszona obiecanym przez niego nowym startem w życiu, a także poprawą sytuacji brata, który ćpa i pakuje się ciągle w tarapaty – rozważa przystanie na propozycję mężczyzny. No dobra, ale co ona miałaby dla niego zrobić? Żądaniem mężczyzny jest zostanie jego żoną, a następnie pomoc w pewnej zemście. Jednakże przed tym wszystkim Viktorię należy porządnie przygotować do misji. Czeka ją wobec tego trudny trening nie tylko fizyczny ale i uczuciowy….

Czy kobieta przystanie na wszystkie prośby i groźby swego oprawcy?

Jak bardzo będzie się buntować? A potrafi oj potrafi… jest bardzo waleczna.

Jak niebezpieczna okaże się ta misja?

I wreszcie, czy pojawiające się pomiędzy bohaterami uczucie nie utrudni przypadkiem realizacji celów?

Książka ta zaskoczyła mnie pod kilkoma względami. Po pierwsze nigdy dotąd nie spotkałam się z tak różnorodną narracją. Doskonale znana jest mi narracja pierwszoosobowa, w której rozdziały podzielone są na te z perspektywy bohatera, jak i bohaterki. Tutaj jednak pojawiło się coś jeszcze pomiędzy tym, a mianowicie rozdziały w formie trzeciej osoby. Pierwszy raz spotkałam się z takim zabiegiem i muszę przyznać, że sprawdziło się to genialnie. Można było przez chwilę spojrzeć na bohaterów i dane sceny całościowo, tak jakby z zewnątrz, bardziej obiektywnie. Jest to coś czego czasami podświadomie brakowało mi w innych powieściach, a teraz dzięki autorce wiem, że jest to możliwe i przy odpowiednich umiejętnościach świetnie można to wykorzystać. Kolejna kwestia, która mnie zaskoczyła to fabuła. Nigdy dotąd nie czytałam takich książek jak ta, więc była to dla mnie nowość i na pewno ciekawa odmiana. Nie spodziewałam się, że można tak świetnie połączyć przemoc/walki itd. z namiętnością. Kolejnym zaskoczeniem była dla mnie sama bohaterka, która zdecydowanie odbiegała od typowo mdłych postaci, które czasami w książkach się pojawiają. Myślę, że wykreowanie dziewczyny tak silnej i „męskiej”, a jednocześnie kobiecej i delikatnej było niełatwe, ale jednocześnie nazwała bym to mianem mistrzostwa. I ostatnim zaskoczeniem były dla mnie opisy walk… jest ich naprawdę sporo. Z perspektywy mnie jako autorki jestem pełna podziwu dla pomysłowości i oryginalności, z perspektywy zaś czytelnika jestem w szoku, że mi się podobały. Kiedyś pomyślała bym, że opisy takich walk mogą być nieciekawe, ale jednak czytałam z zapartym tchem, czując się jakbym tam była, bo autorka zadbała tak bardzo o szczegóły i wykazała się sporą wiedzą w tworzeniu tych fragmentów.

Podsumowując – polecam tą książkę, jeżeli lubicie takie klimaty lub jeżeli macie ochotę na coś innego z powiewem świeżości. Pierwszy tom oceniam 9/10, a kolejna część czyli „Nieposkromiona – Alex” już zerka na mnie z półki, więc niebawem przyjdę do Was z jej recenzją. W tej części sporo się działo… dynamika i ogrom zwrotów akcji sprawiał, że ani przez chwilę nie było nudno, a każdy rozdział czytało się z napięciem i niepewnością tego co wydarzy się po przewróceniu kartki. Mam nadzieję, że część kolejna będzie równie dobra, bo pierwsza wysoko podniosła poprzeczkę.

Moja ocena: 9/10

 

Współpraca reklamowa z:

Wydawnictwo Vibe

Za egzemplarz z dedykacją i autografem dziękuję Autorce!

czwartek, 7 marca 2024

Produkty marki CLAVIER - recenzja

 


Drogie Koleżanki, jak często robicie coś dla siebie? Ale tak całkowicie wyłącznie dla samej siebie?

Ja jakiś czas temu wpadłam na pomysł, który okazał się strzałem w dziesiątkę! Niby nic takiego, a jednak człowiek czuje się jak nowo narodzony. Moje małe, domowe osobiste SPA. Gdy tylko mam dzień wolny od obowiązków postanawiam zadbać szczególnie bardziej o swoje ciało, aby nieco je rozluźnić i zrelaksować.

Ostatnio numerem jeden stały się u mnie kosmetyki od marki CLAVIER. Miałam okazję przetestować kilka ciekawych produktów, więc dzisiaj z okazji Dnia Kobiet przychodzę do Was z opinią na ich temat.

Hydrożelowe płatki pod oczy to zdecydowanie coś, czego brakowało w mojej szufladzie. Nigdy dotąd takich nie stosowałam, dlatego szczególnie cieszę się, że miałam przyjemność je wypróbować. Nie mam co prawda porównania z podobnymi produktami innych firm, ale te od CLAVIER totalnie mnie do siebie przekonały. Do tego ta fikuśna łyżeczka, która została do nich dołączona, aby sprawnie wydobyć je z pojemnika i zaaplikować pod swymi pięknymi oczętami! Co do mojej opinii na ich temat to są naprawdę dobre. Widocznie odżywiają i nawilżają skórę, ale to nie wszystko, bo uwaga… są zdecydowanie dla tych, którzy borykają się z cieniami i workami pod oczami. Spojrzenie dzięki nim wydaje się takie hm…  odświeżone, rozjaśnione. Jeżeli chodzi o zapach tego produktu – jest przyjemny i delikatny.

Maska nawilżająca z kwasem hialuronowym pachnie jak typowy zwykły krem, nic szczególnego. Natomiast bardzo fajnie nawadnia i nawilża skórę, nadając jej taki bardziej wypoczęty wygląd, czyli coś czego zdecydowanie mi było trzeba.

Maska rozświetlająca z witaminą C nadała mojej skórze blasku, a także pozwoliła odrobinę rozjaśnić przebarwienia, przez co koloryt mojej skóry wydał się bardziej jednolity.

Maska przeciwzmarszczkowa z retinolem sprawiła, że moja skóra stała się bardziej jędrna i promienna. Aktywna postać witaminy A ma pobudzać produkcję kolagenu, więc jest szansa na zredukowanie drobnych zmarszczek. Ja po zastosowaniu widziałam drobną różnicę, a większej myślę, że można się spodziewać po częstszym stosowaniu.

Muszę przyznać, że stosując te produkty czułam się jak nowo narodzona… Naprawdę nie pamiętam, aby kiedykolwiek jakikolwiek inny kosmetyk wywołał tak cudowne i świeże uczucie na mojej twarzy. Warto sięgnąć po te produkty chociażby dla samego tego uczucia, bo jest cudowne, zwłaszcza po wielu dniach intensywnej pracy, obowiązków i przemęczenia.. Nasza skóra na to zasługuje J

Po zastosowaniu każdego z produktów pół dnia gadałam mężowi jak mi „dobrze na twarzy”, on udawał, że czai o co chodzi, ale ja wiedziałam, że nie do końca umiem obrać w słowa to co czuję.. Czułam jakby moja skóra była czystsza niż po trzech myciach i co najważniejsze bez napięć. Szkoda tylko, że zapachy masek nie były bardziej ciekawe, z drugiej jednak strony zdecydowanie bardziej wole stosować coś co skupia się na prawdziwym działaniu, niż tylko pachnięciu. Wiecie to jak lek… ma działać, a nie smakować ;p. A te kosmetyki działają.

Jestem przekonana, że jeszcze sięgnę po te produkty i będę polecała moim bliskim bez obaw, bo wiem, że będą zadowoleni.

*Produkty są dostępne w sieci Drogerii Vica oraz na stronie https://www.clavier.pl/

Moja ocena: 10/10

Współpraca reklamowa z CLAVIER

oraz Ambasadorka Kosmetyczna