Wstęp Zawsze myślałem, że znam samego siebie. Byłem pewien, że jestem na tyle silny, że nikt

piątek, 4 listopada 2022

Mariola Szydlik "Pod niebem Kenii" - recenzja

 


A gdyby tak rzucić wszystko i wyjechać do … Kenii?

Marta i Jerzy to małżeństwo, które postanawia zrealizować marzenie zamieszkania po emeryturze w gorącym kraju. Choć plan wydawałby się w miarę prosty, nic bardziej mylnego. Cały proces załatwiania trwa i nie jest on pozbawiony komplikacji. Ponadto bohaterowie potrzebują także czasu, aby zaadaptować się do nowego miejsca, zwyczajów i życia…. A także poradzić sobie z tęsknotą za rodziną.

Czy nie będą żałowali swojej decyzji? Jak długą drogę będą musieli przejść, aby ich postanowienie stało się rzeczywiste? Jak odnajdą się w nowym świecie i co najbardziej ich zaskoczy?

Autorka pokazuje nam poprzez tą powieść, że nie ma rzeczy niemożliwych, ale też, że marzenia wcale się nie spełniają – marzenia się spełnia! I czasami potrzeba wiele cierpliwości, samozaparcia, a czasami nawet szczęścia, ale warto przejść tą trudną drogę, jeżeli ma cię to uszczęśliwić. Pani Mariola uświadamia nam, że nie zawsze jest łatwo, ale nigdy nie należy się poddawać, a czasami najbardziej szalone i z pozoru niemożliwe rzeczy mogą się wydarzyć, jeżeli trochę im w tym pomożemy.

Autorka w swojej powieści jest bardzo naturalna i prawdziwa, a wszystko dlatego, że ona to przeżyła, a następnie spisała dla nas, aby się tym podzielić. I powiem wam, że mocno się to odczuwa, że pani Mariola Szydlik wie o czym pisze, ma pewne pojęcie i spore doświadczenie. Czytając opisy pięknych widoków i momentów, w którym bohaterowie mieli trochę wytchnienia robi się ciepło na sercu, a ja osobiście muszę przyznać, że czytając jeszcze mocniej zatęskniłam za moją Hiszpanią, która z kolei jest dla mnie moim miejscem na ziemi i po tej lekturze myślę sobie… kto wie… może kiedyś i ja zrealizuję swoje marzenie. Choć załatwianie tych wszystkich spraw mnie przeraża, teraz wiem, że przecież wszystko da się zrobić.

Na koniec muszę przyznać, że w powieści jest też spora dawka humoru, a przynajmniej mnie rozbawiły niektóre kwestie. Wybrałam kilka, którymi muszę się z Wami podzielić:

 

„Rzuciłam się mojemu mężowi na szyję, całując go namiętnie.

- Jak myślisz, damy radę wybudować domek do Bożego Narodzenia?

- Kochanie, do któregoś Bożego Narodzenia na pewno wybudujemy.”

 

„W ciemności nic nie widać, tylko czasami na wysokości moich oczu błyskają małe białe punkciki.

„Czy to świetlik?” – pytałam sama siebie. – „Nie, kretynko, to białe jak śnieg gałki oczne mijających nas Kenijczyków”. No cóż, było ciemno, pierwszy raz zetknęliśmy się z mieszkańcami Kenii, idącymi ulicą. Było to dla nas coś nowego.”

 

„Zamówiłam rybkę, a Jerzy postanowił raczyć się kurczakiem. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy okazało się, że musi zamówić całego lub połowę. […] Dziewczyna przyjęła zamówienie i poinformowała nas, że czas oczekiwania to godzina.

- O, to długo, a czy mogliby byśmy teraz wyjść na spacer i wrócić za godzinę? – zapytałam.

- Tak, jak najbardziej, ale niestety musieliby państwo zostawić zaliczkę.

Zostawiliśmy zaliczkę i ruszyliśmy do wyjścia. Nagle dobiegło nas głośne gdakanie kurczaka, który z pewnością nie chciał iść pod nóż. Tego się nie spodziewaliśmy, ale zamówienie zostało złożone, cóż począć. W tym momencie zobaczyłam kucharza w białym kitlu z maczetą w ręce, nieco pochylonego i biegającego za biednym, rozwrzeszczanym ptakiem.”

 

Moja ocena: 8/10

 

Za książkę dziękuję Autorce J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz