Dzień dobry Kochani! Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją dwóch obiecujących produktów:
Dzień dobry Kochani! Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją dwóch obiecujących produktów:
#współpracareklamowa dla SANYTOL
Płyn do czyszczenia SANYTOL ma za zadanie eliminować brud i bakterie. Z opakowania dowiadujemy się, że ma on działanie dezynfekujące, za co oczywiście ogromny plus dla niego. Stosuje się go bez spłukiwania, jest testowany dermatologicznie.
Jest to produkt uniwersalny, a z tyłu opakowania wyszczególnione zostały powierzchnie, an których można go stosować: blaty, lodówki, stoły, kuchenki mikrofalowe, zlewozmywarki, kosze na śmieci, deski sedesowe, umywalki, prysznice, wanny, syfony, klamki, otoczenie dziecka, zabawki plastikowe, krzesełka do karmienia, przewijaki, akcesoria dla zwierząt, kuwety.
Nie testowałam go na wszystkich tych powierzchniach, ale trochę go pomęczyłam, aby przekonać się o jego działaniu. To co zauważyłam jako pierwsze to jego zapach. Jest delikatny, a jednocześnie naprawdę bardzo ładny.
Świetnie poradził sobie na wszelkiego rodzaju blatach, a także w łazience (umywalka, wanna/prysznic, sedes).
Fajnie też przecierało się nim podłogi!
Mój naturalny pesymizm nie pozwolił mi wierzyć w to, że produkt poradzi sobie z piekarnikiem zwłaszcza, że akurat był lekko przypalony po ostatnim grzaniu zapiekanek... a tu ku mojemu zaskoczeniu SANYTOL dał radę! I to bez problemu.
Nie sprawdził mi się na lustrach, bo zostawiał smugi, ale nie będę tego oceniała - z tyłu opakowania nie wyszczególniono takich powierzchni, więc podejrzewam, że po prostu nie jest on do nich przystosowany. Potraktujcie to zatem jako dodatkowa informacja dla tych, którzy zastanawialiby się nad jego kupnem do mycia szyb/luster.
Produkt jest łatwy w użyciu. Do niego otrzymałam również 20 próbek płynu do mycia podłóg i innych powierzchni - część tych próbek została już rozdana najbliższym ku ich radości.
Gdybym trafiła na SANYTOL ponownie w sklepie - z pewnością i zaufaniem bym po niego sięgnęła.
Moja ocena: 10/10
Współpraca reklamowa z SANYTOL
#PożegnajBródIBakterie
#sanytol
#sanytoldezynfekcja
#kompletneczyszczenie
#trnd
Camilla Moretti dowiaduje się, że będzie musiała przejąć pałeczkę w rodzinnej firmie Moretti Motorsports, w związku z nieciekawym stanem zdrowia ojca.
Spencer Riggs ma jeden cel - wygrać Formułę 1. Dołącza do zespołu, którym zarządza Camilla i... oboje są tym faktem zaskoczeni, bowiem nie jest to ich pierwsze spotkanie.
Tych dwoje miało okazję się już poznać w barze, w którym nieźle się zadziało i to za sprawą pocałunku, który... miał być wyłącznie dla wygrania zakładu Riggsa z kumplami. Ten pocałunek wywołał w obojgu jednak znacznie więcej skrajnych uczuć i emocji, niż mogłoby się wydawać. Z jednej strony przyjemny, z drugiej przyczynił się w pewnym stopniu do ich wzajemnej "nienawiści".
Od tej pory pomiędzy bohaterami toczy się ognista wymiana słów, zabawne docinki, ale to jedynie potęguje gorące napięcie między nimi.
To co było tu fajne, to motyw sportowy, którego faktycznie było sporo. Czasami bywa tak, że autor wymyśli sobie jakiś motyw, a później się go nie trzyma, więc tutaj ogromny plus za konsekwencję.
Powieść napisana jest z perspektywy obu bohaterów, więc od samego początku sporo się o nich dowiadujemy i możemy ich dobrze poznać.
Napięcie pomiędzy Camillą i Riggsem było genialne! Ich dialogi - niestety nieco mniej. Muszę przyznać, że dla mnie było ich zbyt wiele (a jestem ogromną fanką dialogów i zdecydowanie bardziej wolę je od opisów). Czasami się w nich jednak gubiłam i musiałam czytać jeszcze raz, aby wrócić na odpowiedni tor tego, o co bohaterom tak właściwie chodzi. To nie tak, że wszystkie były złe, bo było też sporo naprawdę dobrych i fajnych dialogów.
Podsumowując, jeżeli lubicie ogniste romanse z nutą hate-love i interesuje was motyw sportowy, a już w szczególności Formuła 1 - ta książka jest dla Was.
Moja ocena: 7/10
Współpraca reklamowa z
Wydawnictwem LUNA
Matka…
Powinna kojarzyć się z ciepłem, miłością i zrozumieniem.
Powinna być dla dziecka najważniejszą osobą w życiu, która w nie wierzy, zawsze pośpieszy z pomocą, utuli w smutku i doda otuchy.
Czasami bywa jednak tak, że matka nie posiada żadnej z tych społecznie przypisywanych i oczekiwanych cech, a treść relacji z nią jest dla dziecka tak traumatyczna, że ma to później swoje odbicie i negatywne skutki w jego późniejszym, dorosłym życiu.
Natasza Socha w swojej publikacji przedstawia historie kobiet, których relacje z matką dalekie były od ideału. Niektóre z nich głośno i otwarcie mówią o tym, że nie kochają własnej matki, inne z kolei cicho przyznają, że pomimo bólu i cierpienia, które im ofiarowała, wciąż darzą ją miłością i wciąż mają nadzieję, że zostaną zauważone, wysłuchane…pokochane.
Autorka w poszczególnych rozdziałach odnosi się do pewnych typów matek. I tak oto pokazuje doświadczenia kobiet z:
- matką rywalizującą,
- matką pogardliwą pogardliwą,
- matką nieczułą,
- matką alkoholiczką,
- matką, której nie było,
-matką przemocową,
- matką narcystyczną,
- matką, którą trzeba było się opiekować,
- matką symbiotyczną.
Wiele z tych historii pod pewnymi względami była do siebie podobna, inne z kolei wnosiły coraz więcej szczegółów, które wywoływały we mnie szok i niedowierzanie.
Ogromny podziw w stronę bohaterek tych historii, które zechciały podzielić się swoimi doświadczeniami. Dla wielu z nich napisanie o tym było jak terapia. Potrzebowały tego. A świat potrzebował o tym usłyszeć. Destrukcyjne relacje z matką są trudnym tematem. Choć społecznie istnieje świadomość takiego oglądu macierzyństwa, to jednak zagłębienie się w takie historie konkretnych osób to zupełnie inny wymiar zrozumienia i świadomości. Tą książkę powinna przeczytać każda przyszła jak i obecna matka, aby mieć dobitną świadomość tego, jakich błędów nie należy popełniać i jaki mogą one rzutować na psychikę dziecka w okresie jego dzieciństwa, dojrzewania, jak i dorosłości. Książkę powinna przeczytać każda osoba, która zmaga się z podobnym problemem, aby uświadomić sobie, że nie jest sama i jak ważna jest rozmowa o tym – z przyjaciółką, z terapeutą, a nawet zwykłe spisanie doświadczeń i towarzyszących im uczuć na papierze.
Bardzo pozytywnie odebrałam końcowy komentarz autorki, który był tu bardzo potrzebny, tak więc fajnie, że odniosła się jeszcze później do tego, zwracając dodatkowo uwagę czytelnika na wszystko to, czego sam mógł nie uchwycić, a co warte poddania refleksji. Na koniec autorka nie mydli nam oczu przyznając, że uzdrowienie ran po takiej matce nie jest łatwe, ale wskazuje nam pewną drogę, na końcu której możemy uzyskać ukojenie. Pierwszym krokiem w tej drodze jest zrozumienie. To od niego należy zacząć, by moc ruszyć dalej.
To pełna emocji lektura, którą jako dorosłej już kobiecie, matce małej dziewczynki nie łatwo było mi czytać. Jednocześnie przez cały ten czas myślałam sobie, że nasza córka jest szczęściarą, że ma takich rodziców jak my. A na końcu zdałam sobie sprawę, że to błędne myślenie, chybna najgorsze z możliwych. Bo to, że jesteś dobrym rodzicem dla swojego dziecka, to nie ma być żaden fart. To powinien być normalny i naturalny stan rzeczy, który jak uświadamia nam autorka nie zawsze ma miejsce.
Moja ocena: 10/10
Współpraca reklamowa z
Wydawnictwem Pascal
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, której historia jest idealnym dowodem na to, że od nienawiści do miłości jest tylko jeden krok…
Ta historia złamała mi serce... przeczołgała mnie totalnie.
Marshall zostawia za sobą dawne życie i dawne błędy, przeprowadzając się do Nowego Jorku. Chce zacząć od nowa i odciąć się od przeszłości, której cienie wciąż dopadają go w najmroczniejszych momentach jego życia, w chwilach zwątpienia i niepewności.
Nowa praca i przeprowadzka to jak światełko w tunelu, prowadzącym do lepszej przyszłości. Ale czy na pewno?
Mężczyzna zamieszkuje z pewną parą studentów, gdyż tak okazuje się być taniej i wygodniej. Studenci okazują się być rodzeństwem. O ile z Mattem doskonale się dogaduje, tak jego siostra okazuje się być totalną zagadką.
Marshall od początku czuje, że ta dziewczyna coś ukrywa. Do tego jest jak tykająca bomba. Raz miła i słodka, innym razem staje się zadziorną suką, prowokatorką. Jedno jest pewne - ciągnie ich do siebie, czego oboje zresztą nie ukrywają. Chemia pomiędzy nimi jest silna, ale też destrukcyjna, a sekret który skrywa Sara, może pociągnąć na dno samego diabła, o Marshallu już nie wspominając.
Wkraczając w życie Sary, Marshall wplątuje się w coś z czego nie ma już odwrotu. Chciałby jej pomóc, ale ona za bardzo się boi.
W tym trudnym momencie swojego życia bohater poznaje Emily... kobietę, której wcześniej pomógł, a która teraz pragnie go jak niczego innego. Ich relacja jest bardzo fajna, początkowo kumpelska, jednak szybko i sprawnie przeradza się w coś więcej. Marshall jednak nie może wybaczyć sobie, że wciąż myśli o zakazanej Sarze, a urocza Emily, z którą powinien stworzyć udany związek, jest jedynie zastępstwem, pocieszeniem.
Z jakim sekretem zmaga się Sara?
Kogo się boi i jak wielką krzywdę on jej wyrządza?
Czy Marshall będzie w stanie jej pomóc?
Jaką cenę zapłacą?
Czy Emily uda się zdobyć serce Marshalla?
Zazwyczaj recenzję książki piszę od razu po skończonym czytaniu, ewentualnie następnego dnia. Tutaj zdecydowanie najpierw musiałam ochłonąć i powiem wam, że jeszcze w pełni to nie nastąpiło.
Ta książka to nie tylko romans czy erotyka. To przede wszystkim historia, która może okazać się ważna, gdyż porusza jakże mroczne, ale i istotne, aktualne tematy. Pokazuje, co dzieje się obok nas... a na co nie mamy wpływu. Często nie mamy nawet pojęcia, że dana osoba, która wygląda i zachowuje się przecież tak normalnie może zmagać się z jakże trudną przeszłością, narastającymi winami, a także z takim problemem jak stręczycielstwo i brak możliwości ucieczki.
Czytając w wielu momentach byłam zła. Nie na autorkę, lecz na bohaterów. Na Sarę, że być może za słabo chciała zmiany, na jej brata, że niczego nie zauważał, a może nie chciał zauważyć.. Na Marshalla, że za mało postarał się, aby jej pomóc. Byłam też zła na przyjaciela Marshalla, który jako jeden z nielicznych mógł mieć wpływ na lepszy rozwój wydarzeń... a jednak pozostawił tą dziewczynę samą sobie. Byłam zła chyba na wszystkich, niemalże pomijając samego sprawcę tych tragedii. Zupełnie jakby człowiek był już przyzwyczajony do tego, że zło istnieje i już... jakby to było naturalne... a skupiając się na tych, którzy mogli by coś zrobić, a nie chcą bądź nie potrafią tego uczynić.
Końcówka bardzo mnie zaskoczyła, choć z drugiej strony od początku czułam, że tu nie będzie mogło być dobrze. Z pewnością ta historia zostanie w mojej pamięci na długo. Myślę, że każdy powinien ją przeczytać. Być może wśród tych, którzy po nią sięgną okażą się być tacy, którzy znają kogoś, kto boryka się z podobnym problemem. I może oni nie przejdą obojętnie..
Moja ocena: 9/10
Współpraca reklamowa z
Moje Wydawnictwo
Bohater tej książki przebywa w egipskim kurorcie wraz z babcią i starszym bratem. Beztroskie harce i figle prowadzą do wielu pouczających wniosków, które babcia chłopca wzbogaca o wiele wyjaśnień, pomagając mu zrozumieć otaczający go świat. Babcia z każdej sytuacji potrafi wyciągnąć coś pouczającego i wartościowego, co z pewnością przyda się chłopcu w życiu.
Gdybym miała powiedzieć z czym kojarzy mi się ta książka powiedziałabym, że z powiedzeniem „znaleźć się między młotem a kowadłem”. Doskonale bowiem opisuje sytuację główniej bohaterki.
Zanim rozpiszę się jednak więcej na temat tej historii, muszę wyznać jedno - rzadko kiedy zdarza się, aby książka mnie zaskoczyła. Autorce tej książki doskonale się to udało.
Caroline budzi się w szpitalu po wypadku, a jej życie niemalże natychmiast wywraca się do góry nogami. Dziewczyna bowiem zdaje sobie sprawę, że ktoś ją prześladuje. Jak najszybciej postanawia odkryć kim jest ta osoba, zwłaszcza że okazuje się, iż jest ona znacznie bliżej niż mogłaby przypuszczać. Obserwuje ją i z pewnością czegoś chce. Fakt ten jednocześnie przeraża i intryguje Caroline. Okazuje się, że to Joker – niebezpieczny gangster, któremu każdy woli schodzić z drogi.
Jak by tego było mało, bohaterka odkrywa znacznie więcej przerażających faktów. Jej rodzice są na skraju bankructwa, o czym najwyraźniej wcale nie mieli zamiaru jej informować, a jej najlepsza przyjaciółka może umrzeć, jeśli natychmiast nie zostanie poddana kosztownej operacji.
Mężczyzna proponuje Caroline układ, który z jednej strony pomoże jej rozwiązać wszystkie powyższe problemy, z drugiej zaś sprawi, że…. No właśnie… że będzie należała do niego. Bohaterka sprzeciwia się temu pomysłowi, jednak sytuacja w końcu zmusza ją, aby przystać na propozycję. Ma zamieszkać z Jokerem i stworzyć z nim związek, choć sama do końca nie rozumie co on z tego będzie miał. Dlaczego właśnie ona? Odpowiedź na to pytanie mnie samą wprawiła w osłupienie. Myślę, że i wy nie będziecie się spodziewać takiego obrotu sprawy.
Czy bohaterce uda się pomóc bliskim? Jakie konsekwencje sprowadzi na nią ta chęć pomocy?
Kim tak naprawdę jest Joker i dlaczego ma taką obsesję na punkcie Caroline?
Czy będzie w stanie skrzywdzić dziewczynę?
Do czego będzie zmuszona Caroline, aby przetrwać?
Czy bankructwo to na pewno jedyny sekret, jaki rodzice przed nią skrywają?
A przyjaciółka? Wyobraźcie sobie, że jej postać też nieźle was zaskoczy.
Ta historia to połączenie dosłownie wszystkiego, co lubię w książkach.
Tajemnice…
Niebezpieczeństwo…
Namiętność…
Tutaj nic nie dzieje się od razu, bowiem relacja bohaterów rozwija się w swoim tempie, co czyni ich bardziej autentycznymi. Już dawno żadna powieść nie wciągnęła mnie tak bardzo, abym myślała o niej w losowych momentach dnia i wkurzała się, gdy sprawy życia codziennego toczyły się tak, że nie mogłam sobie pozwolić na to by codziennie przy niej zasiąść. Ta chemia między bohaterami, te docinki, uszczypliwości , nienawiść i uczucie, które okazało się bardziej skomplikowane niż przypuszczałam na początku.
Ta książka stanowi drugą część serii, jednak jest od niej niezależna. Ja nie czytałam pierwszej i szczerze mówiąc ani razu tego faktu nie odczułam. Sama autorka sygnalizuje, że napisana została ona w taki sposób, aby nie było konieczności sięgania po poprzednią. Niemniej jestem jej również bardzo ciekawa, gdyż spodobało mi się pióro autorki. Jestem pewna, że kiedyś po nią sięgnę.
Moja ocena: 9/10
Współpraca reklamowa z