Przychodzę do Was dzisiaj z recenzją jakże tajemniczej „Książki do … napisania”. Jakiś czas temu prezentowałam ją w swoich mediach, jednak tym razem postanowiłam napisać kilka słów o tym co o niej myślę.
Powiedzcie mi, jak wielu z Was zaczynało (często jeszcze jako dziecko) pisać w zeszycie swoje pierwsze opowiadania, niejednokrotnie przeradzające się z czasem w dłuższe teksty? Do dzisiaj w specjalnym pudełku trzymam wszystkie swoje „dzieła”, które powstawały dokładnie w taki sposób. Dlatego myślę, że super pomysłem było stworzenie „książki do napisania”, którą potencjalny autor sam może zapełnić swoją wyobraźnią.
Fenomenem niniejszej książki jest to, że w środku znajdziemy… puste kartki. Na pierwszych stronicach widnieją już wszystkie dane, jakie powinny się tam znaleźć (miejsce i rok wydania, wydawca, osoby pracujące nad okładką, redakcją, czy korektą), a użytkownik książki może wpisać swój pseudonim artystyczny, miejscowość i rok. Do książki dołączony jest również liniuszek – czyli można by rzec, że wydawca pomyślał o wszystkim! Ale czy na pewno? :)
Pomysł sam w sobie – świetny! Pisząc w takiej książce możemy poczuć się zdecydowanie inaczej, niż do tej pory, bo w końcu nie przypomina już ona zeszytu, lecz wyglądem zbliżona jest do prawdziwej książki i to z twardą okładką. Czego zatem chcieć więcej :).
Starałam się jednak nie podchodzić do niej jako autorka, lecz jako osoba, która kiedyś sama rozpisywała się w zeszytach. Czy zachwyciłaby mnie wówczas taka forma książki? Otóż nie do końca. Po pierwsze jako jej posiadaczka wymagałabym przynajmniej możliwości stworzenia okładki według własnej wyobraźni – przecież ma to być MOJA książka, a żaden autor nie chciałby, aby na rynku istniała druga, trzecia i dziesiąta książka z taką samą okładką. Może zbyt wiele wymagam, jednak w obliczu możliwości, jakie świat obecnie nam daje, można było stworzyć okładkę w taki sposób, aby przynajmniej w minimalnym stopniu czytelnik mógł mieć na nią wpływ (podobnie sprawa tyczy się tylnej strony okładki). Powstają misie, które można samodzielnie ozdobić, ostatnio mojej chrześnicy kupiłam torebkę, którą można było pokolorować. Dlaczego by nie uczynić podobnie z książką? :)
Długo zastanawiałam się, co mogłabym z tą książką zrobić.. myślałam nawet nad book tour, w którym wspólnie moglibyśmy stworzyć naszą historię, jednak ostatecznie mój zapał do realizacji tej akcji zmalał, przez co nawet tego nie proponowałam, choć z drugiej strony wciąż uważam, że to mogłoby być całkiem fajne doświadczenie i świetna przygoda.
Uważam, że książka sama w sobie ma ogromny potencjał, ale można było to zrobić nieco inaczej. Czy mogłabym ją polecić? Tak, ale chyba zdecydowanie bardziej osobom młodszym, aniżeli starszym, choć nie zapominajmy, że to dzieci są najbardziej kreatywnymi istotami i bywają też bardzo wymagające :).
Z jednej strony to intrygujący bajer, z drugiej zaś, jest wiele fajnych i ciekawych zeszytów, które można wykorzystać dokładnie w ten sam sposób. Efektu WOW tu niestety nie ma.
Moja ocena: 5/10
Za egzemplarz dziękuję
Wydawnictwu AlterNatywne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz