Wstęp Zawsze myślałem, że znam samego siebie. Byłem pewien, że jestem na tyle silny, że nikt

piątek, 11 kwietnia 2025

Tusz do rzęs Maybelline News York Colossal Bubble oraz Błyszczyk do ust NYX PM Lip IV 02 Hydra Honey - recenzja


 

Dzień dobry Kochani! Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją dwóch obiecujących produktów:

1. Tuszu do rzęs Maybelline News York Colossal Bubble
2. Błyszczyka do ust NYX PM Lip IV 02 Hydra Honey 

Tusz miał za zadanie podkreślić spojrzenie, zapewniając przy tym efekt pełnych, lekkich wypełnionych objętością rzęs. Muszę przyznać, że mi nie każdy tusz się sprawdza, więc jestem dosyć wybredna pod tym kątem. Tusz od Maybelline sprawdził mi się w stu procentach! Faktycznie jego formuła jest lekka, można fajnie budować sobie ten efekt bez obaw przed sklejaniem się rzęs, tworzeniem grudek czy osypywaniem. Myślę, że skoro już trafiłam na tusz, z którego jestem zadowolone, będę się go trzymać! 

Moja ocena: 10/10

Błyszczyk od NYX również bardzo mnie zaskoczył. Po pierwsze kolor okazał się być totalnie dla mnie. Jak na błyszczyk ma spory i naprawdę ładny pigment. Pomimo tego, że ten pigment jest intensywny, produkt jest bardzo lekki, nawilżający. Nie towarzyszy uczucie ciężkości. Zupełnie nie czujecie, że macie go na ustach. Wygląda pięknie, naturalnie i do tego nawilża. Takie produkty naprawdę sobie cenię, bo dość już miałam ciężkich pomadek, błyszczyków sklejających usta i dających poczucie, że ciągle coś na tych ustach macie. Jeżeli chodzi o trwałość, to może nie jest to produkt, który będzie wam się trzymał cały dzień przy jednoczesnym piciu i jedzeniu, ale trwałość jest i tak całkiem spoko. A wiecie co jest jego najlepszą zaletą?Zwykle, gdy jakiś produkt zetrze się już trochę z ust, wygląda to bardzo niekorzystnie. Tu natomiast ten kolor potrafi być tak naturalny, że zauważyłam, że mniej rzuca się w oczy to, że trochę się starło. I to jest naprawdę ogromna jego zaleta. Nie wiem jak to się dzieje, ale gdy już znika robi to z gracją, elegancją i bez stawiania Was w niekomfortowej sytuacji..

Moja ocena: 10/10 (dała bym 11 xd)

 

Współpraca reklamowa z
Maybelline New York oraz NYX Professional Makeup

piątek, 4 kwietnia 2025

Płyn do czyszczenia SANYTOL - recenzja


 

#współpracareklamowa dla SANYTOL 


Płyn do czyszczenia SANYTOL ma za zadanie eliminować brud i bakterie. Z opakowania dowiadujemy się, że ma on działanie dezynfekujące, za co oczywiście ogromny plus dla niego. Stosuje się go bez spłukiwania, jest testowany dermatologicznie. 

Jest to produkt uniwersalny, a z tyłu opakowania wyszczególnione zostały powierzchnie, an których można go stosować: blaty, lodówki, stoły, kuchenki mikrofalowe, zlewozmywarki, kosze na śmieci, deski sedesowe, umywalki, prysznice, wanny, syfony, klamki, otoczenie dziecka, zabawki plastikowe, krzesełka do karmienia, przewijaki, akcesoria dla zwierząt, kuwety. 

Nie testowałam go na wszystkich tych powierzchniach, ale trochę go pomęczyłam, aby przekonać się o jego działaniu. To co zauważyłam jako pierwsze to jego zapach. Jest delikatny, a jednocześnie naprawdę bardzo ładny.

Świetnie poradził sobie na wszelkiego rodzaju blatach, a także w łazience (umywalka, wanna/prysznic, sedes). 

Fajnie też przecierało się nim podłogi!

Mój naturalny pesymizm nie pozwolił mi wierzyć w to, że produkt poradzi sobie z piekarnikiem zwłaszcza, że akurat był lekko przypalony po ostatnim grzaniu zapiekanek... a tu ku mojemu zaskoczeniu SANYTOL dał radę! I to bez problemu. 

Nie sprawdził mi się na lustrach, bo zostawiał smugi, ale nie będę tego oceniała - z tyłu opakowania nie wyszczególniono takich powierzchni, więc podejrzewam, że po prostu nie jest on do nich przystosowany. Potraktujcie to zatem jako dodatkowa informacja dla tych, którzy zastanawialiby się nad jego kupnem do mycia szyb/luster.

Produkt jest łatwy w użyciu. Do niego otrzymałam również 20 próbek płynu do mycia podłóg i innych powierzchni - część tych próbek została już rozdana najbliższym ku ich radości.  

Gdybym trafiła na SANYTOL ponownie w sklepie - z pewnością i zaufaniem bym po niego sięgnęła.

Moja ocena: 10/10  


Współpraca reklamowa z SANYTOL 

 

#PożegnajBródIBakterie

#sanytol

#sanytoldezynfekcja

#kompletneczyszczenie

#trnd 

środa, 2 kwietnia 2025

K.Bromberg "Poza zasięgiem" - recenzja

 


Camilla Moretti dowiaduje się, że będzie musiała przejąć pałeczkę w rodzinnej firmie Moretti Motorsports, w związku z nieciekawym stanem zdrowia ojca. 

Spencer Riggs ma jeden cel - wygrać Formułę 1. Dołącza do zespołu, którym zarządza Camilla i... oboje są tym faktem zaskoczeni, bowiem nie jest to ich pierwsze spotkanie. 

Tych dwoje miało okazję się już poznać w barze, w którym nieźle się zadziało i to za sprawą pocałunku, który... miał być wyłącznie dla wygrania zakładu Riggsa z kumplami. Ten pocałunek wywołał w obojgu jednak znacznie więcej skrajnych uczuć i emocji, niż mogłoby się wydawać. Z jednej strony przyjemny, z drugiej przyczynił się w pewnym stopniu do ich wzajemnej "nienawiści". 

Od tej pory pomiędzy bohaterami toczy się ognista wymiana słów, zabawne docinki, ale to jedynie potęguje gorące napięcie między nimi. 

To co było tu fajne, to motyw sportowy, którego faktycznie było sporo. Czasami bywa tak, że autor wymyśli sobie jakiś motyw, a później się go nie trzyma, więc tutaj ogromny plus za konsekwencję. 

Powieść napisana jest z perspektywy obu bohaterów, więc od samego początku sporo się o nich dowiadujemy i możemy ich dobrze poznać. 

Napięcie pomiędzy Camillą i Riggsem było genialne! Ich dialogi - niestety nieco mniej. Muszę przyznać, że dla mnie było ich zbyt wiele (a jestem ogromną fanką dialogów i zdecydowanie bardziej wolę je od opisów). Czasami się w nich jednak gubiłam i musiałam czytać jeszcze raz, aby wrócić na odpowiedni tor tego, o co bohaterom tak właściwie chodzi. To nie tak, że wszystkie były złe, bo było też sporo naprawdę dobrych i fajnych dialogów.  

Podsumowując, jeżeli lubicie ogniste romanse z nutą hate-love i interesuje was motyw sportowy, a już w szczególności Formuła 1 - ta książka jest dla Was. 

Moja ocena: 7/10

Współpraca reklamowa z

Wydawnictwem LUNA