Matka…
Powinna kojarzyć się z ciepłem, miłością i zrozumieniem.
Powinna być dla dziecka najważniejszą osobą w życiu, która w nie wierzy, zawsze pośpieszy z pomocą, utuli w smutku i doda otuchy.
Czasami bywa jednak tak, że matka nie posiada żadnej z tych społecznie przypisywanych i oczekiwanych cech, a treść relacji z nią jest dla dziecka tak traumatyczna, że ma to później swoje odbicie i negatywne skutki w jego późniejszym, dorosłym życiu.
Natasza Socha w swojej publikacji przedstawia historie kobiet, których relacje z matką dalekie były od ideału. Niektóre z nich głośno i otwarcie mówią o tym, że nie kochają własnej matki, inne z kolei cicho przyznają, że pomimo bólu i cierpienia, które im ofiarowała, wciąż darzą ją miłością i wciąż mają nadzieję, że zostaną zauważone, wysłuchane…pokochane.
Autorka w poszczególnych rozdziałach odnosi się do pewnych typów matek. I tak oto pokazuje doświadczenia kobiet z:
- matką rywalizującą,
- matką pogardliwą pogardliwą,
- matką nieczułą,
- matką alkoholiczką,
- matką, której nie było,
-matką przemocową,
- matką narcystyczną,
- matką, którą trzeba było się opiekować,
- matką symbiotyczną.
Wiele z tych historii pod pewnymi względami była do siebie podobna, inne z kolei wnosiły coraz więcej szczegółów, które wywoływały we mnie szok i niedowierzanie.
Ogromny podziw w stronę bohaterek tych historii, które zechciały podzielić się swoimi doświadczeniami. Dla wielu z nich napisanie o tym było jak terapia. Potrzebowały tego. A świat potrzebował o tym usłyszeć. Destrukcyjne relacje z matką są trudnym tematem. Choć społecznie istnieje świadomość takiego oglądu macierzyństwa, to jednak zagłębienie się w takie historie konkretnych osób to zupełnie inny wymiar zrozumienia i świadomości. Tą książkę powinna przeczytać każda przyszła jak i obecna matka, aby mieć dobitną świadomość tego, jakich błędów nie należy popełniać i jaki mogą one rzutować na psychikę dziecka w okresie jego dzieciństwa, dojrzewania, jak i dorosłości. Książkę powinna przeczytać każda osoba, która zmaga się z podobnym problemem, aby uświadomić sobie, że nie jest sama i jak ważna jest rozmowa o tym – z przyjaciółką, z terapeutą, a nawet zwykłe spisanie doświadczeń i towarzyszących im uczuć na papierze.
Bardzo pozytywnie odebrałam końcowy komentarz autorki, który był tu bardzo potrzebny, tak więc fajnie, że odniosła się jeszcze później do tego, zwracając dodatkowo uwagę czytelnika na wszystko to, czego sam mógł nie uchwycić, a co warte poddania refleksji. Na koniec autorka nie mydli nam oczu przyznając, że uzdrowienie ran po takiej matce nie jest łatwe, ale wskazuje nam pewną drogę, na końcu której możemy uzyskać ukojenie. Pierwszym krokiem w tej drodze jest zrozumienie. To od niego należy zacząć, by moc ruszyć dalej.
To pełna emocji lektura, którą jako dorosłej już kobiecie, matce małej dziewczynki nie łatwo było mi czytać. Jednocześnie przez cały ten czas myślałam sobie, że nasza córka jest szczęściarą, że ma takich rodziców jak my. A na końcu zdałam sobie sprawę, że to błędne myślenie, chybna najgorsze z możliwych. Bo to, że jesteś dobrym rodzicem dla swojego dziecka, to nie ma być żaden fart. To powinien być normalny i naturalny stan rzeczy, który jak uświadamia nam autorka nie zawsze ma miejsce.
Moja ocena: 10/10
Współpraca reklamowa z
Wydawnictwem Pascal
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz