Przychodzę do Was dzisiaj z recenzją książki, którą naprawdę niełatwo było mi ocenić… no bo jak można oceniać czyjeś przeżycia, blaski i cienie drogi, którą przebył.
Autorka tej książki wprowadza nas w historię własnych doświadczeń jako kobiety, która zmierzyła się w walce z niepłodnością… i jako matki, która od diagnozy do akceptacji nowej rzeczywistości jaką postawiło przed nią życie stała się osobą zupełnie inaczej patrząca na wiele spraw.
Na zaledwie czterdziestu kilku stronach doświadczyłam ogromu emocji, bólu a przede wszystkim totalnego szoku. Czasami musiałam dane zdanie przeczytać dwa razy, bo nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Mam tu na myśli sposób traktowania bohaterki i jej problemu przez niektórych specjalistów. I słowa, które człowiek potrafi skierować w stronę drugiego człowieka. Tak okrutne, raniące, niesprawiedliwe.
Autorka odważnie i szczerze opisuje swoje zmagania, które szokują, ale też pokazują, że można w tym wszystkim czerpać radość, można się nie poddać, a życie też potrafi zaskoczyć. Autorka pokazuje, że zespół Downa to nie wyrok. To cud narodzin jak każdy inny. Zwłaszcza końcówka wbiła mnie w osłupienie i sprawiła, że przez chwilę nie potrafiłam się pozbierać.
Czy polecam tą książkę dla osób, które zmagają się z podobnymi trudnościami? A no właśnie wbrew pozorom NIE. Ale koniecznie polecam ją tym, którzy znają takie osoby i wszystkim innym, którym być może życie dopiero postawi na drodze takiego rodzica…. taką matkę, ojca… dziecko.
Ogromnym plusem tej książki jest fakt, że naprawdę ze szczegółami opisane są doświadczenia autorki, bez owijania w bawełnę, bez koloryzowania. Jest do bólu prawdziwa, a przy tym można się sporo dowiedzieć w tym temacie, jak wyglądają zmagania z problemem niepłodności, procedura in vitro, a także odczucia, które temu towarzyszą rodzicom.
Moja ocena: 8/10
Współpraca reklamowa z:
Wydawnictwo AlterNatywne